Szejkowie chcieli zainwestować w zespół Jaszki i podbić Bundesligę. Pomysł spalił na panewce

Mający nieograniczone możliwości szejkowie chcieli wesprzeć zespół Füchse Berlin sporą gotówką, tak jak uczynili to z PSG. Stawiali jednak ultimatum na które nie przystał menedżer Lisów, Bob Hanning.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski

Szejkowie oferowali ekipie Bartłomieja Jaszki spory zastrzyk gotówki w postaci 10 milionów euro, co uczyniło by Füchse Berlin jednym z czterech najbogatszych klubów Starego Kontynentu. Warunek był jeden - zmiana na stanowisku trenera, które obecnie piastuje Dagur Sigurdsson (niedawno podpisał kontrakt do 2017 roku).

Menedżer berlińskiej drużyny, Bob Hanning natychmiast odrzucił ofertę, podkreślając, że taka opcja nie wchodzi w grę. - Nie jesteśmy w trudnej sytuacji gospodarczej i nie sprzedamy naszej duszy. Nie chcemy być zabawką. To była kwestia zasad i postanowiliśmy tego nie kontynuować - powiedział na łamach Morgen Post. Działacz Lisów zdradził również, że szejkowie mieli chrapkę, by zainwestować pokażną sumę pieniędzy w dwa inne zespoły z Bundesligi: Rhein-Neckar Löwen oraz VfL Gummersbach. Obie ekipy również nie skorzystały z tej propozycji.

W najbliższy piątek 21 czerwca Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) ogłosi listę zespołów, które wezmą udział na początku września w turnieju o "dziką kartę" dającym możliwość awansu do Ligi Mistrzów. W kuluarach zewsząd słychać, że szanse berlińczyków nie są jednak zbyt duże bowiem pewne miejsca w fazie grupowej Champions League są trzy inne niemieckie drużyny: THW Kiel, SG Flensburg-Handewitt, Rhein-Neckar Löwen, a jako obrońca trofeum HSV Hamburg ma gwarancję udziału w jednym z turniejów kwalifikacyjnych.

Manuel Strlek o Lidze Mistrzów: Naszym celem w przyszłym sezonie będzie ćwierćfinał

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×