Były reprezentant Polski, szkoleniowiec Orlen Wisły Płock oraz kilku klubów francuskich i jeden z ubiegłorocznych kandydatów na selekcjonera biało-czerwonych kilkanaście ostatnich miesięcy spędził na Dolnym Śląsku. Przed rokiem Motyczyński w niezwykłych okolicznościach uratował Siódemkę Miedź przed spadkiem do pierwszej ligi, w ostatnim sezonie sztuki tej powtórzyć mu się jednak już nie udało.
- W Legnicy nie ma na razie możliwości finansowych, żeby cokolwiek robić - przyznawał doświadczony szkoleniowiec po rozstaniu z dolnośląskim klubem. - Dobrze będę wspominał ten czas. Fajnie się z chłopakami pracowało, widziałem postępy jakie robili i to napawało optymizmem. Słabo wyglądało to jedynie pod względem finansowym, bo wszystkie zespoły się wzmacniały, a my zatrzymaliśmy się w miejscu - nie krył w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
To gdzie Motyczyński zakotwiczy jesienią, długo stało pod znakiem zapytania. Jeszcze w poprzednim tygodniu trener rozmawiał z dwoma klubami z PGNiG Superligi, negocjacje spaliły jednak na panewce. Wśród potencjalnych pracodawców Motyczyńskiego wymieniano między innymi Zagłębie Lubin i NMC Powen Zabrze. Ci pierwsi potwierdzili już jednak, że w najbliższym sezonie drużynę poprowadzi Dariusz Bobrek, a drudzy są po słowie z innym szkoleniowcem.
Wiele wskazuje więc na to, że w najbliższym czasie były trener Siódemki Miedź wróci do Francji. - Teraz wyjadę za granicę albo sobie odpocznę - przyznaje Motyczyński, śmiejąc się, że najwyraźniej jego czas już minął i przyszedł czas na młodych kolegów po fachu.