Największe wyzwanie KPR-u Legionowo

KPR Legionowo dwa ostatnie sezony kończył awansami do wyższej klasy rozgrywkowej. Prawdziwe wyzwanie zespół prowadzony przez Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka czeka jednak dopiero teraz.

Najbliższy sezon będzie zwieńczeniem drogi, którą legionowski klub przeszedł w ciągu ostatnich kilku lat. Drużyna budowana od absolutnych podstaw zagra wreszcie w PGNiG Superlidze. - Pod względem sportowym już teraz jesteśmy na to gotowi, a jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to na pewno do startu rozgrywek także wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik - nie ma wątpliwości trener Smolarczyk w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Od momentu powstania, do chwili wywalczenia awansu do elity drużyna przeszła staranną ewolucję, kadra wciąż opiera się jednak na zawodnikach, którzy w przeszłości nieskutecznie gonili marzenia pod szyldami klubów ze stolicy.

- Zarząd od trzech lat robi wszystko, co może. Co roku udaje się wskakiwać na wyższą półkę i podejmować nowe wyzwania. Ten sezon z pewnością będzie jednak zdecydowanie najtrudniejszy i od niego właśnie będzie zależało najwięcej. Wszystko, co było robione do tej pory, będzie trzeba przełożyć na warunki ekstraklasowe. To jest największy schodek do pokonania - mówi Bartosz Wuszter, który szeregi KPR-u zasilił tego lata.

Czy legionowianie będą mieli jesienią powody do radości?
Czy legionowianie będą mieli jesienią powody do radości?

Obok byłego reprezentanta Polski do Legionowa zawitało sześciu innych zawodników, w większości z ekstraklasową przeszłością. Do sukcesu poprowadzą ich Cieślikowski, który jeszcze w drugiej lidze przejął stery zespołu od Tomasza Porzezińskiego, oraz Smolarczyk, mający za sobą - podobnie jak wielu podopiecznych - rozczarowujące przygody w stolicy. On w przeszłości prowadził ekipę AZS AWF-u, inni grali w Warszawiance czy Politechnice. Teraz wszyscy razem pod szyldem KPR-u spróbują podbić najwyższą klasę rozgrywkową.

- Mentalnie jesteśmy gotowi nawet na pierwsze miejsce - mówi z uśmiechem prezes, Arkadiusz Kardyka. Władzom klubu przyświeca idea "sky is the limit", w tym roku celem będzie jednak przede wszystkim utrzymanie w elicie, najlepiej poprzez awans do fazy play-off. Pośpiechu nie ma, do sukcesu trzeba dążyć metodą małych kroków.

- Bycie beniaminkiem to naprawdę fajna sprawa. Chłopaki odnieśli sukces, awansując do ekstraklasy i teraz tak naprawdę nie mają nic do stracenia, bo nikt z fachowców raczej stawiał na nich nie będzie. Oni spełnili już swoje marzenia i teraz nie muszą nikomu nic udowadniać - mówi rozgrywający Vive Targów Kielce, Krzysztof Lijewski.

Mistrzowie Polski są klubem, z którego w Legionowie usiłują czerpać wzorce. Do zamożnego rywala KPR-owi jeszcze bardzo daleko, klimat do piłki ręcznej tworzy się tam jednak bardzo ciekawy, a perspektywy na przyszłość są intrygujące. Kibicom pozostaje mieć tylko nadzieje, że zawodnicy sportowym poziomem dostosują się do ambitnych założeń i oczekiwań, robiąc kolejny krok w kierunku budowy silnego, ekstraklasowego klubu.

Komentarze (1)
Pan Robert
5.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
bardzo podoba mi się filozofia tego klubu. oby tylko nie zostali zbyt szybko sprowadzeni na ziemię!