Kielczanie do sobotniego spotkania zamykającego zmagania Galeria Echo Kielce Cup przystąpili bez Piotra Chrapkowskiego, któremu chwilę wytchnienia ze względu na kontuzję palca dał Bogdan Wenta oraz narzekającego na ból stopy Thorira Olafssona. Do składu i regularnej gry powrócił natomiast Uros Zorman, który w pierwszej połowie pokazał się z bardzo dobrej strony.
Mistrzowie Polski pojedynek ze słowackim rywalem zaczęli dość sennie, w 6. minucie pozwalając rywalom wyjść na prowadzenie 5:4. Dobra dyspozycja rzutowa z pierwszych minut Krzysztofa Lijewskiego oraz momentami kapitalna gra Sławomira Szmala (kilka skutecznych interwencji sam na sam) szybko odwróciły jednak losy rywalizacji i wysunęły kielecką drużynę na prowadzenie 8:5 w 10. minucie.
Po raz kolejny świetnie dysponowany był Ivan Cupić, któremu formą strzelecką dorównał Manuel Strlek. Dwójka chorwackich skrzydłowych, wspierana przez Lijewskiego i Urosa Zormana powiększyła w 13. minucie przewagę Vive do pięciu trafień (11:6), a następnie do siedmiu bramek (17:10 - 26. min.). Chwilowe rozluźnienie w ostatnich minutach pierwszej połowy sprawiło jednak, że goście ze Słowacji odrobili część strat, na przerwę schodząc z bagażem ledwie trzech bramek (15:18).
Stosunkowo nieduża przewaga i zmiany jakich dokonał trener Wenta nie odbiły się na grze kieleckiej drużyny w drugiej połowie. Choć żółto-biało-niebiescy kilkukrotnie przestrzelili w prostych sytuacjach, to ich prowadzenie nadal utrzymywało się na poziomie cztery czy pięciu bramek. Znakomicie na plac gry po zmianie stron wprowadził się Denis Buntić, formę rzutową utrzymał zaś Ivan Cupić, dzięki czemu w 48. minucie Vive wygrywało 30:25 i było na dobrej drodze do zwycięstwa.
Kapitalne zawody rozgrywał także Szmal (19 interwencji w całym meczu!), któremu problemy sprawiali jedynie łotewski wieżowiec Dajnis Kristopans oraz Oliver Rabek do spółki z Zarko Pejoviciem. Słowacy, dowodzeni przez wspomnianą trójkę, do ostatnich minut nie rezygnowali z walki o zwycięstwo, w 53. minucie zmniejszając straty do stanu 30:32, a na trzy minuty przed końcem doprowadzając do remisu za sprawą Pejovicia. Nerwową końcówkę na swą korzyść rozstrzygnąć mogły obie drużyny - żadna nie potrafiła jednak skorzystać z błędów rywali.
Spotkanie zakończyło się remisem 34:34, co nie wpłynęło w żadnym stopniu na końcową klasyfikację turnieju. Trener Bogdan Wenta, pomimo że było to spotkanie wyłącznie sparingowe, może mieć wiele uwag do gry swojego zespołu, który w drugiej połowie zaprezentował się przeciętnie, nie wykorzystując wielu dogodnych sytuacji i przede wszystkim roztrwaniając pięciobramkową przewagę z przeciętnym rywalem.
Vive Targi Kielce - Tatran Preszow 34:34 (18:15)
Vive Targi:
Szmal - Buntić 8, Grabarczyk, Tomczak, Jurecki, Rosiński 2, Tkaczyk, Jachlewski 1, Zorman 4, Musa, Bielecki 1, Lijewski 6, Strlek 2, Cupić 10, Aginagalde.
Tatran: Krupa, Verkić - Hrstka, Urban 3, Krok, Kristopans 7, Radcenko 1, Rabek 5, Tumidalsky, Cip 3, Guzy 1, Pejović 6, Petro, Antl 4, Krzysztofik 4, Hruscak.
Kary: Vive Targi - 8 min. (Cupić - 4 min., Rosiński, Aginagalde - po 2 min.); Tatran - 4 min. (Rabek, Antl - po 2 min.).