Dramat AZS-u na własne życzenie (relacja)

Bramka Grzegorza Giebela dla ASPR Zawadzkie na trzy sekundy przed końcem meczu zadecydowała o porażce AZS-u Politechnika Radomska. A miało być zupełnie inaczej...

- Spieprzyliśmy to - po ostatnim gwizdku sędziego, radomianie z niedowierzaniem kiwali głowami. Wiedzieli jednak, że na własne życzenie oddali nawet nie jeden, a dwa punkty. I nie chodzi tu nawet o bramkę Grzegorza Giebela, zdobytą tuż przed końcową syreną.

Akademicy totalnie zawalili pierwszy kwadrans drugiej połowy. Przegrali go 2:12, niemal stojąc obok rozpędzonych gości. - Może za wcześnie uwierzyliśmy, że mecz jest już wygrany - zachodził w głowę kołowy AZS-u Michał Kalita. - Fakt, że nic na nie wychodziło, a rywalom pozwalaliśmy na wszystko - przyznał po meczu.

Gospodarzom na pewno należy się pochwała, że ze stanu 13:20, doprowadzili do remisu 22:22. Niestety zdecydowanie więcej jest negatywów. Grę AZS-u cechował przede wszystkim brak pomysłu na atak i niewiarygodna wprost nieskuteczność. Dużo uwag można mieć też do obrony, w której jedynie bramkarz Paweł Kuczyński stanął na wysokości zadania.

- Radomiowi zabrakło serca i determinacji, my wykazaliśmy i jedno, i drugie - słusznie zauważył szczęśliwy szkoleniowiec gości Stanisław Pakuła.

Politechnika Radomska - ASPR Zawadzkie 22:23 (11:8)

Politechnika: Kuczyński, Drabik - P.Sieczka 7, Kalita 6, Cupryś 3, Sieczkowski 2, Mroczek 2, Przykuta 2, J.Sieczka, Guzik, Popławski, Świeca.

Zawadzkie: Śledź, Wasilewicz - Giebel 9, Pietrucha 4, Swat 3, Skowroński 2, Bykowski 2, Kaczka 2, Kapusta 1, Droździk, Morzyk.

Źródło artykułu: