Skrzydłowy w pierwszej połowie rewanżowego starcia z Francuzami był jednym z bohaterów Orlen Wisły Płock. Nikcević na listę strzelców wpisywał się aż pięć razy, na bramkę strzeżoną przez Thierry'ego Omeyera rzucając ze stuprocentową skutecznością. Gorzej było po przerwie, kiedy z czterech świetnych sytuacji wykorzystał tylko jedną, ze względu na uraz Adama Wiśniewskiego musiał on jednak spędzić na parkiecie pełne sześćdziesiąt minut i ze względu na zmęczenie miał prawo do pomyłek.
- Trudno jest grać dwa mecze z przeciwnikiem tej klasy w tak krótkim okresie czasu - nie ma wątpliwości skrzydłowy Nafciarzy. Dla płocczan były to pierwsze spotkania w tym sezonie, a trener Manolo Cadenas w porównaniu do rywali dysponował znacznie węższą kadrą, sił Wiślakom dodali jednak kibice.
- Mieliśmy dodatkowy zastrzyk energii z trybun i to było decydujące. Kibice nam pomogli i dzięki temu zdołaliśmy zwyciężyć. Szkoda, że taki zespół jak Montpellier nie wystąpi w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów, ale to jest sport i takie są reguły gry - nie kryje Nikcević. - My cieszymy się, że znów będzie nam dane w Orlen Arenie stawić czoła najlepszym drużynom Europy.