Nafciarze pokonali Francuzów, zapewniając sobie udział w fazie grupowej najważniejszych europejskich rozgrywek, choć przed pierwszym meczem to rywale uznawani byli za faworyta. - Nasz awans to niespodzianka - nie kryje były reprezentant Polski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Płocczanie w pierwszym spotkaniu ulegli Montpellier różnicą dwóch bramek, straty z nawiązką odrabiając na własnym parkiecie. - Zwycięstwo w takim meczu o taką stawkę smakuje znakomicie. Kosztowało nas to naprawdę dużo sił, oba mecze były bowiem niezwykle ciężkie i musieliśmy się nieźle naharować - przyznaje Lijewski.
Podopieczni Manolo Cadenasa zwyciężyli, choć ze względu na absencje Adama Wiśniewskiego, Zbigniewa Kwiatkowskiego i Pawła Paczkowskiego dysponowali znacznie węższą ławką rezerwowych, aniżeli wyżej notowani rywale. - Faktycznie grało u nas niewielu zawodników, ale kadra jest jaka jest. Wszyscy, który byli na boisku, dali z siebie wszystko, i to przyniosło efekt - podkreśla nasz rozmówca.
Jednym z bohaterów meczu był bramkarz, Marin Sego. - Zarówno on, jak i nasza obrona zagrali na naprawdę wysokim poziomie. Montpellier w pewnym momencie kompletnie straciło pomysł na grę i gdybyśmy byli skuteczniejsi, to mogliśmy przypieczętować awans już wcześniej, Thierry Omeyer to jednak nie byle kto - podsumowuje Lijewski. - Nasza defensywa i Marin w bramce to były klucze do sukcesu.
a w Final Four może się znów spotkać z bratem;))