W składzie zabrzan znalazło się kilku dobrze znanych w Kielcach szczypiornistów, w tym skrzydłowy Bartłomiej Tomczak, który zaledwie przed kilkoma dniami przeniósł się z Vive do Górnika. Nikomu w stolicy świętokrzyskiego nie trzeba też przedstawiać Mariusza Jurasika, Patryka Kuchczyńskiego, czy Vitalija Nata. Mimo to zdecydowanymi faworytami niedzielnego pojedynku byli broniący mistrzowskiego tytułu gospodarze. W ich szeregach z nowych graczy pojawił się tylko Hiszpan Julen Aguinagalde, zabrakło natomiast Piotra Chrapkowskiego.
Ku zaskoczeniu kieleckich kibiców początek spotkania zdecydowanie należał do przyjezdnych. Po niespełna 10 minutach Górnik prowadził już 5:1. Znakomicie pod bramką Vive spisywali się eks-kielczanie, Kuchczyński i Jurasik. Z kolei gospodarze mieli spore problemy w ataku pozycyjnym. Nic więc dziwnego, że trener Bogdan Wenta szybko poprosił o czas. Strzelecki impas mistrzów Polski przełamał dopiero Ivan Cupić. W kolejnych minutach Vive zdecydowanie poprawiło obronę, co błyskawicznie zaczęło przynosić efekty. W 16. minucie wspomniany Cupić zdobył w końcu bramkę wyrównującą (6:6), a Grzegorz Tkaczyk, po kolejnej akcji, wyprowadził gospodarzy na pierwsze prowadzenie (7:6).
Mistrzowie Polski nie byli jednak w stanie narzucić rywalom swojego stylu gry, ani uzyskać wyższej przewagi. Bardzo aktywna zabrzańska obrona maksymalnie utrudniała kielczanom to zadanie. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy na tablicy świetlnej wciąż był remis (10:10), ale po raz kolejny wiatr w żagle złapali goście. Po dwóch trafieniach, najpierw Łukasza Kandory, a następnie Michała Kubisztala, Górnik objął dwubramkowe prowadzenie (13:11) i przy takim wyniku obie siódemki schodziły do szatni.
Po zmianie stron kieleccy kibice spodziewali się, że ich zespół pokarze inne oblicze, ale tym czasem kolejną bramkę dorzucili zabrzanie. Górnik bardzo rozsądnie spowalniał grę, szukając pewnych pozycji. W bramce gości doskonale spisywał się natomiast Sebastian Suchowicz, który zatrzymywały kielczan w sytuacjach sam na sam. Dopiero w 38. minucie Michał Jurecki, po indywidualnej akcji, dał gospodarzom kolejny w tym meczu remis (15:15), a trener zabrzan poprosił o czas. Pierwsze prowadzenie dał mistrzom Polski w 41. minucie Thorir Olafsson (18:17). Był to jak się później okazało moment przełomowy i najlepszy okres gry kielczan, którzy na kwadrans przed końcem mieli już cztery gole przewagi. Kluczem do sukcesu okazała się aktywna defensywa i szybkie kontrataki.
Co gorsza dla zabrzan, przez gradację 2-minutowych kar stracili oni dwóch kluczowych graczy, Adama Twardo i Michała Kubisztala. Gospodarze złapali tym czasem swój rytm i zaczęli dominować w każdym niemal elemencie. Żółto-biało-niebiescy nie pozwolili już rywalom odrobić strat i pojedynek zakończył się wynikiem 30:23.
Vive Targi Kielce - Górnik Zabrze 30:23 (11:13)
Vive: Szmal, Losert - Grabarczyk, Jurecki 5, Tkaczyk 3, Olafsson 4, Aguinagalge 4 (3), Bielecki, Jachlewski 4, Strlek 1, Lijewski 2, Buntić, Musa 1, Zorman 2, Rosiński, Cupić 3.
Kary: 8 minut
Karne: 3/4
Górnik: Suchowicz, Banisz, Kornecki – Orzechowski 2, Niedośpiał, Nat, Stodtko, Kuchczyński 4 (3), Kubisztal 3, Jurasik 6, Buskhou 2, Tomczak 1, Twardo 1, Kandora 4, Mogielnicki.
Kary: 16 minut (czerwona kartka: Adam Twardo i Michał Kubisztal)
Karne: 3/4
Widzów: 3300
Sędziowie: Grzegorz Młyński (Zwoleń) i Bartłomiej Skwarek (Warszawa)
z ciekawości pytam,
bo tv pokazywała luki na trybunach
To się nazywa ciężka przeprawa. Ciężka przeprawa jest gdy do ostatnich sekund meczu ważą się losy meczu a nie wtedy gdy na 10-15 minu Czytaj całość