Górnik Zabrze z bardzo dobrej strony pokazał się w meczu z Vive Targami Kielce, udowadniając, że będzie się liczył w walce o najwyższe cele w rozpoczętym sezonie PGNiG Superligi Mężczyzn. Śląska drużyna nie tylko długo dotrzymywała kroku faworyzowanemu mistrzowi Polski, ale potrafiła nawet obejmować w meczu zasłużone prowadzenie.
Mimo to, że ostatecznie drużyna Patrika Liljestranda wracała do Zabrza bez zdobyczy punktowej, to zbierała za swój występ w Hali Legionów bardzo dobre opinie. Postawa Trójkolorowych zadowoliła też zarząd klubu.
- Dziękuję naszym chłopcom za to, co pokazali w starciu z Vive. Możemy być dumni z tego, że w tak trudnym spotkaniu zaprezentowaliśmy się z mocnej strony i nie odstawaliśmy od utytułowanego przeciwnika. Widać, że ciężka praca pod okiem trenera Liljestranda przynosi rezultaty, zespół był bardzo dobrze ustawiony pod względem taktycznym - ocenia Bogdan Kmiecik, prezes Górnika.
Zabrzanie mogli z trudnego terenu wrócić ze zdobyczą punktową, ale uniemożliwiło to kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów. O losach meczu i siedmiobramkowej porażce górniczej drużyny zaważyły w dużym stopniu czerwone kartki, jakie obejrzeli w pierwszym kwadransie drugiej połowy Adam Twardo i Michał Kubisztal.
Postawa arbitrów rozsierdziła sternika zabrzańskiego klubu. - Tak dalej być nie może. Ciężko pracujemy na to, by dorównać do najwyższych, międzynarodowych standardów. Tymczasem cała Polska widziała, jak sędziowie wypaczają piękne sportowe widowisko. W pierwszej połowie obydwie drużyny otrzymywały sprawiedliwą ilość upomnień, a po przerwie zaczęły się dziać rzeczy niewytłumaczalne - wścieka się Kmiecik.
- Nie wiem, co się stało w szatni, ale w drugiej odsłonie sędziowie na wyścigi zaczęli karać naszych zawodników. To jest po prostu nieprofesjonalne, by w tak stronniczy sposób prowadzić spotkanie w Superlidze
- puentuje szef klubu z Wolności.