Szczypiornistka rodem z Nowego Sącza wychodzi z założenia, że lepiej jest dużo robić, niż mówić i ze skromnością podchodzi do pochwał na temat swojej gry. Trzeba jednak podkreślić, że w meczu 3. kolejki PGNiG Superligi ponownie była bardzo efektowna i efektywna, a praktycznie każdy jej rzut trafiał do siatki rywalek. Łącznie uzbierała sześć goli.
- Nie ważne kto rzuca bramki, liczy się zwycięstwo. Cała drużyna na nie zapracowała. Bardzo chciałyśmy zwyciężyć, pokazać charakter i myślę, że to się udało. Wygrałyśmy jedną bramką, a taki rezultat musi najbardziej boleć drużynę przeciwną. Niektórzy wskazywali, że pierwsze punkty zdobędziemy w Jeleniej Górze, a my mamy już 4 oczka po 3 kolejkach - zauważyła Joanna Gadzina.
Olimpia-Beskid to drużyna bardzo charakterna. W zeszłym sezonie, jako beniaminek wielokrotnie ucierała nosa bardziej utytułowanym i mocniejszym na papierze rywalkom. Początek obecnych rozgrywek też należy do udanych. Zaczęło się od porażki z Zagłębiem Lubin, ale dwa kolejne mecze z mocnymi zespołami padły już łupem sądeczanek. To wzbudza podziw, jeśli popatrzymy na stan kadrowy zespołu.
- Gramy praktycznie "gołą" siódemką. Jest nas bardzo mało, łącznie 3 bramkarki i 11 zawodniczek z pola. Pokazałyśmy jednak, że niezależnie od naszego stanu kadrowego, możemy pokazać charakter i jedność w drużynie. Cieszymy się z każdej bramki, z każdego zwycięstwa. Uważam, że kluczem do pokonania Pogoni była gra zespołowa. U nas nie ma gwiazd, każda dziewczyna daje z siebie wszystko i każda jest ważnym ogniwem w drużynie. Gdyby któreś z nich zawiodło, to mecz nie byłby wygrany. Myślę, że zasłużyłyśmy na zwycięstwo - dodała skrzydłowa.