Pokonanie Wisły było dla Kilończyków siódmym sukcesem w tym sezonie. Sześć poprzednich zwycięstw mistrzowie Niemiec odnieśli w rozgrywkach krajowych. Co ciekawe, sumie aż trzy jesienne spotkania czwartej drużyny ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów wieńczyła zapierająca dech w piersiach końcówka, którą ostatecznie na swoją korzyść rozstrzygało THW.
- Pokazujemy w tym sezonie wielki charakter. Ciężko jest przez cały czas utrzymywać wysoki poziom grania i czasem zwyczajnie dopisuje nam szczęście - przyznaje Gislason.
W Orlen Arenie gola na wagę zwycięstwa zdobył dla Kilończyków Filip Jicha, który na kilka sekund przed końcową syreną wykończył kontrę będącą efektem fatalnego błędu Nafciarzy. Wcześniej przez cały mecz gospodarze walczyli z wyżej notowanym rywalem jak równy z równym i momentami wydawało się, że to oni są bliżej sukcesu.
- Za nami bardzo trudny mecz. Obie drużyny zaprezentowały dobrą piłkę ręczną, choć obie nie uniknęły także błędów. O zwycięstwie decydowała jedna piłka i to my mieliśmy sporo szczęścia, że zwyciężyliśmy. Wisła to bardzo dobry zespół. My, podobnie jak oni, mamy swoje problemy i jestem dumny z tego, że zdołaliśmy odnieść sukces - podsumowuje szkoleniowiec niemieckiej drużyny.