Nieudany start KPR-u Legionowo
KPR Legionowo w pięciu meczach zgromadził na swoim koncie dwa punkty. Beniaminek na ligowych parkietach mógł jednak ugrać tej jesieni znacznie więcej.
Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka mierzyli się w tym sezonie z SPR Stalą Mielec, Puławami, MMTS-em Kwidzyn, SPR Chrobrym Głogów oraz Gwardią Opole. Każdy z tych rywali był w zasięgu beniaminka, legionowianie pokonać zdołali jednak tylko ekipę Krzysztofa Kotwickiego.
- W tym momencie powinniśmy mieć na swoim koncie przynajmniej jeszcze punkty z spotkania z Gwardią. To boli nas podwójnie, bo rywalizowaliśmy z opolanami na własnym parkiecie, a jest to przecież drużyna, którą obok nas typuje się do walki o utrzymanie - przyznaje trener Cieślikowski.- Mieliśmy swoje szanse. Czy to w Głogowie, czy teraz z Gwardią na własnym parkiecie. Musimy z zimną krwią wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do zdobycia bramki, do oszukiwania przeciwnika. Nie raz brakuje nam ligowego doświadczenia i boiskowego cwaniactwa, którego nabiera się latami, grając w najwyższej klasie rozgrywkowej - przyznaje szkoleniowiec KPR-u.
Teraz jego podopiecznych czeka wizyta w Zabrzu oraz domowe starcia z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. - W następnych meczach nie będzie łatwiej. Wszyscy w lidze walczą o każdy centymetr parkietu i nikt nie odpuści. Myślę jednak, że my również zdołamy się w sobie zebrać i podejmiemy rywalizację o kolejne punkty - kończy Cieślikowski.
Bezcenne punkty dla gości - relacja z meczu KPR Legionowo - Gwardia Opole