Po pięciu kolejkach ŚKPR Świdnica ma na swoim koncie trzy punkty wywalczone dzięki zwycięstwu z SPR-em Tarnów i remisowi z AZS-em UMCS-em Lublin. - To o jeden mniej niż minimalnie zakładaliśmy przed sezonem - przyznaje Jacek Przeznak, wiceprezes ds sportowych ŚKPR-u. - Te straty trzeba będzie gdzieś odrobić, chociaż na pewno nie będzie to łatwe, bo w pierwszej rundzie mamy trudny terminarz. Z większością rywali z dołu tabeli gramy na wyjazdach. Nie wykluczam jednak, że spłatamy jakąś niespodziankę u siebie. Ten zespół ma bowiem potencjał, co pokazał w meczach z mocniejszymi rywalami, w Zawierciu, czy nawet w pierwszej połowie spotkania z Przemyślem.
Gruntowne przewietrzenie szatni przed sezonem, odejście aż jedenastu zawodników i sięgnięcie po rozsianych po całym kraju wychowanków klubu było z jednej strony zabiegiem wymuszonym troską o ustabilizowanie kondycji finansowej klubu, ale z drugiej działaniem celowym, do którego przymierzano się od jakiegoś czasu. - Z naszej analizy wynikało, że w tym sezonie poziom naszej grupy będzie niższy niż w poprzednich latach i tak też jest. Jest kilka zespołów mocnych, ale i kilka dużo słabszych. Postawienie na młodych zawodników i ogranie ich właśnie teraz jest więc jak najbardziej dobrym momentem. W kolejnym sezonie powinno to zaprocentować. Wiele wskazuje też na to, że poczynione teraz oszczędności pozwolą nam na złapanie głębszego oddechu i dalsze spokojne funkcjonowanie - tłumaczy Przenzak.
Świdniczanie nie wykluczają, że po pierwszej rundzie dojdzie do korekt w składzie, aby cel - utrzymanie się bez konieczności rozgrywania barażów udało się zrealizować. - Na pewno tej drużynie brakuje na boisku lidera. Niby mamy kilku doświadczonych zawodników, ale dotąd nie zauważyłem, żeby ktoś faktycznie ciągnął ten zespół w trudnych chwilach. W poprzednich latach takimi liderami byli u nas Piotr Kijek czy Adrian Marciniak. Drugim mankamentem jest gra w obronie. Tracimy zdecydowanie za dużo bramek - uważa Przenzak.