Mecz w Gdyni, który przez wielu uznawany był za hit 7. kolejki spotkań w Superlidze Kobiet na trybuny ściągnął grupę ok. 750 kibiców w tym także tych ze Szczecina. Ci drudzy zaczęli się organizować już kilka dni wcześniej, a wyjazd zaplanowali na godzinę 12.30. Jak się później okazało nie wszystko jednak poszło zgodnie z wcześniej założonym planem. - 120 kilometrów za Szczecinem bus odmówił nam posłuszeństwa. Mimo usilnych starań nie udało się nam zlokalizować usterki i musieliśmy wezwać lawetę. Pozostało pytanie, w którą stronę jedziemy? Wracamy do Szczecina, czy próbujemy dostać się do Gdyni - mówi nam jeden z organizatorów wyprawy.
- Zapadła szybka decyzja. Postanowiliśmy, że spróbujemy jednak dojechać. Mieliśmy zapas czasu w postaci 5 godzin plus pozytywne nastawienie, a do pokonania jeszcze 220 kilometrów. Zaczęliśmy dzwonić po różnych firmach przewozowych z Koszalina, jednak nie przyniosło to oczekiwanego skutku. Dopiero pomoc prezesa Pogoni Baltica Przemysława Mańkowskiego, który nakierował nas na osobę pana Marcina Kobylarza (wiceprezes zarządu klubu Firmus AZS Politechnika Koszalińska - dop. red.). Ten zorganizował w bardzo krótkim czasie dwa samochody osobowe i osobiście dowiózł nas na dworzec, gdzie czekał już pociąg - kontynuuje nasz rozmówca.
Na stację w Białogardzie udało się dotrzeć na 5 minut przed odjazdem pociągu pospiesznego. - To była walka na czas, którą na szczęście wygraliśmy i dosłownie w
ostatniej chwili wyruszyliśmy na dworzec. PKP tym razem spisało się (no może oprócz drogich biletów) na przysłowiową piątkę i dojechaliśmy na czas - nie kryje radości jeden ze szczecińskich kibiców.
Na trybunach gdyńskiej hali zasiadło łącznie ok. 20 osób ze stolicy województwa zachodniopomorskiego. Na słowa uznania zasłużyła postawa pana Kobylarza, który w bezinteresowny sposób przyczynił się do tego, że kibice z odległej miejscowości mogli zrealizować swój cel. Szczecińscy fani szczypiorniaka przyjaźnie przyjęci zostali również przez gdyńską publiczność i już zapowiedzieli podobny "odwet" w stosunku do obu stron. Oby takich postaw było jeszcze więcej.