Po przeciętnym występie w piątkowym inauguracyjnym spotkaniu z reprezentacją Egiptu, Biało-czerwoni w sobotni wieczór zaprezentowali zupełnie inną twarz, od pierwszych minut rozgrywając świetne zawody. Co ciekawe, już na starcie meczu na środku naszej obrony zameldował się duet Piotr Grabarczyk - Piotr Chrapkowski, z powodzeniem dyrygujący całą linią defensywy. Podopieczni Michaela Bieglera zawody rozpoczęli od prowadzenia 3:1 w 7. minucie po dwóch bramkach Patryka Kuchczyńskiego.
Między słupkami naszej bramki kolejne dobry mecz rozgrywał Sławomir Szmal, świetnie wyglądała też postawa Polaków w ofensywie, gdzie głównie za sprawą Tomasza Rosińskiego i Karola Bieleckiego. Ten pierwszy umiejętnie dowodził grą Biało-czerwonych do spółki z Bartłomiejem Jaszką, Bielecki zaś niczym za najlepszych lat bombardował bramkę rywali rzutami z 10 i 11 metrów. W 12. minucie po trzech bombach "Koli" wygrywaliśmy już 8:3.
Szwedzi próbowali ratować się biorąc czas i wyłączając jednego z naszych rozgrywających z gry, jednak nie odmieniło to wydarzeń na parkiecie. W 22. minucie nasze prowadzenie wzrosło do stanu 13:5, a swój dorobek bramkowy regularnie powiększał Patryk Kuchczyński. Skandynawowie część strat odrobili dopiero w końcówce pierwszej połowy, wykorzystując wówczas chwilową gorszą dyspozycję Polaków w ofensywie. Prowadzenie 14:10 było i tak bardzo satysfakcjonujące.
Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.
Drugą część meczu ekipa Bieglera rozpoczęła z przytupem, głównie za sprawą rezerwowych, którzy świetnie wprowadzili się do gry. Od obrony kontrataku swój występ zaczął Marcin Wichary, trzy szybkie bramki zdobył Przemysław Krajewski, a jedno trafienie dołożył też Michał Szyba i w efekcie w 37. minucie było już 19:13 dla Biało-czerwonych.
Szwedzi nie rezygnowali jednak z walki o korzystny rezultat, mimo że na kwadrans przed końcem meczu przegrywali różnicą pięciu trafień. Sygnał do natarcia dał sprawiający nam wiele problemów najskuteczniejszy wśród rywali Rickard Lönn, na kole przypomniał o sobie Andreas Nilsson, a rzuty karne pewnie egzekwował Fredrik Petersen. Po trafieniu tego ostatniego nasza przewaga stopniała do ledwie dwóch bramek na siedem minut przed końcowym gwizdkiem (25:23).
I choć Polacy w sobotę zaprezentowali się z bardzo przyzwoitej strony, to w ostatnich minutach nie omieszkali zaserwować nam małego horroru. Sto dziesięć sekund przed końcową syreną prowadzenie Biało-czerwonych do jednej bramki zmniejszył Mattias Zachrisson (29:28), a nasi szczypiorniści nie wykorzystali dwóch kolejnych okazji do zdobycia bramki (jednej mimo gry w przewadze!). Tym samym szansę do doprowadzenia do remisu tuż przed syreną końcową mieli Szwedzi, jednak podopiecznym Bieglera udało się przerwać akcję rywali. Z rzutu wolnego po czasie Sławomira Szmala próbował jeszcze zaskoczyć świetnie dysponowany Lönn, ale kapitan naszej kadry obronił jego rzut i Polacy odnieśli drugie zwycięstwo.
Dzięki dzisiejszej wygranej Biało-czerwoni w niedzielę zagrają z Niemcami o tryumf w turnieju Supercup 2013. Początek meczu o godz. 17:00. Portal SportoweFakty.pl zaprasza na relację na żywo z tego wydarzenia już od godz. 16:30!
Polska - Szwecja 29:28 (14:10)
Polska: Szmal, Wichary - Kuchczyński 7/4, Orzechowski 1, Grabarczyk 1, Syprzak 1, Chrapkowski, Wiśniewski 2, Bielecki 6, Rosiński 5, Jaszka 1, Krajewski 4, Szyba 1, Daszek, Kostrzewa.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min.
Szwecja: Sjöstrand, Palicka - Cederholm, Jernemyr, Berg 5, Ekberg 1/1, Karlsson, Fahlgren 1, Petersen 6/2, Lönn 6, Zachrisson 1, Tindvall 2, Nilsson 3, Nielsen 1, Gottfridsson 2.
Karne: 3/4.
Karny: 4 min.
Ja młodego Jureckiego przegnałbym na cztery wiatry. Gwiazdeczka zakichana.