Sądeckie szczypiornistki wygrały 36:20, więc trudno byłoby nie radować się z tego faktu. Olimpia tylko na początku spotkania dała rywalkom jakiekolwiek nadzieje. Od 12. minuty już zdecydowanie przeważała, powiększając przewagę.
- Dziewczyny dobrze zrealizowały założenia taktyczne w obronie. Bardzo cieszy mnie występ Katariny Dubajovej. Widać było już zrozumienie z zespołem, co przełożyło się na akcje w ataku pozycyjnym, które mogły się podobać - powiedziała Lucyna Zygmunt.
Oczywiście nie obyło się bez błędów, ale te nie miały wielkiego wpływu na rezultat. Mimo tego pod koniec pierwszej części z ławki trenerskiej można było usłyszeć pewne uwagi i zobaczyć zdenerwowanie.
- Chodziło mi głównie o rzuty z podłoża, bardzo trudne do obrony, bo praktycznie niewidoczne. Mówiłam o tym dziewczynom w szatni, a mimo to Olkusz zdobywał w ten sposób bramki. Trójki w obronie miały wyjść na rękę rzucającą, co było zaniedbane, ale w drugiej połowie udało się ten aspekt poprawić. Moje zawodniczki rozluźniły się też w końcówce, powstały luki w obronie i SPR łatwo zdobywał bramki, więc wynik mógł być jeszcze lepszy. Oczywiście cieszę się z 2 punktów i bramek, które pozwoliły poprawić niekorzystny bilans. Mamy teraz tylko 4 gole na minusie. Przed nami kolejne ważne mecze w Chorzowie i na własnym parkiecie z Piotrcovią. Dziewczyny są dobrze przygotowane fizycznie, więc pozostanie nam tylko dobrze przygotować taktykę - zakończyła trenerka Olimpii-Beskidu Nowy Sącz.
Moze tylko niepotrzebne to walenie w beben (jak potrzebuje troche halasu to ide do Filharmonii, na meczu chcialbym sie troche wyciszyc).