O krok od sensacji! - relacja z meczu MMTS Kwidzyn - Vive Targi Kielce

We wtorek w Kwidzynie doszło do starcia MMTS-u z mistrzem Polski z Kielc. Zdecydowanym faworytem tego spotkania był zespół gości, ale na parkiecie w ogóle nie było tego widać.

Jarosław Kowalski
Jarosław Kowalski

Po niemrawym początku sezonu, piłkarze ręczni z Kwidzyna wrócili na właściwe tory i w ostatnich trzech meczach wywalczyli komplet punktów. Najpierw na wyjeździe pokonali beniaminka z Opola, później we własnej hali niespodziewanie wygrali z faworyzowanym Górnikiem Zabrze, by w ostatniej kolejce bezproblemowo uporać się z najsłabszą drużyną ligi Piotrkowianinem. Po tym zwycięstwie kwidzynianie awansowali na szóste miejsce w tabeli. Niestety do pojedynku z Vive nie mogli przystąpić kontuzjowany Maciej Mroczkowski i wciąż chory Przemysław Zadura.
Ekipa z Kielc zanotowała jak do tej pory komplet zwycięstw zarówno w lidze jak i pucharach. W pokonanym polu pozostawili już m.in. dwukrotnie Wisłę Płock czy niemiecki THW Kiel. Trener Bogdan Wenta w starciu z brązowym medalistą z poprzedniego sezonu nie mógł skorzystać z Piotra Grabarczyka, a nie w pełni formy był powracający po kontuzji Uros Zorman.

Gospodarze nie przestraszyli się potentata z Kielc i już w czwartej minucie objęli dwu-bramkowe prowadzenie (3:1). Szybko przebudzili się jednak przyjezdni i wzięli się na poważnie za grę. Dziesięć minut później odskoczyli rywalom na trzy oczka (4:7). Wydawać by się mogło, że bardziej doświadczeni zawodnicy Vive pójdą za ciosem i odskoczą kwidzynianom na kilka goli, by do końca kontrolować te spotkanie. Nic bardziej mylnego! Praktycznie do końca pierwszej odsłony tego pojedynku ambitnie grający MMTS nie pozwolił na rozwinięcie skrzydeł kielczanom i do przerwy mieliśmy raptem trzy trafienia więcej po stronie faworyta (12:15).

Po przerwie wyraźnie lepiej zaczęli grać goście, którzy po kilku minutach zdołali uciec miejscowym na pięć goli (14:19). Przez dłuższy czas wynik oscylował w tych okolicach, a odjechać przeciwnikom nie pozwolił kapitalnie grający tego dnia Tomasz Klinger, który co i rusz trafiał do bramki Sławomira Szmala, a także wywalczył kilka rzutów karnych dla swojej drużyny. Z czasem coraz lepiej zaczęła funkcjonować też defensywa MMTS-u, dzięki której przewaga kielczan topniała, by w końcu na pięć minut przed końcem na tablicy wyników pojawił się remis! (27:27).

Ostatnie momenty tego spotkania dostarczyły wszystkim kibicom mnóstwo emocji. Po trafieniu z rzutu karnego Julena Aguinagalde, na prowadzenie wyszli zwodnicy z Kielc. Niedługo potem doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji, w której Piotr Chrapkowski ewidentnie pociągał za koszulkę będącego w dobrej pozycji Antoniego Łangowskiego, ale sędzia tego meczu postanowił nie wiedzieć czemu nie wykluczać rozgrywającego gości, a ten po chwili... zdobył gola przesądzającego o wygranej Vive. Zdążył jeszcze co prawda odpowiedzieć na to Łangowski, ale zabrakło już czasu by zdobyć bramkę wyrównującą. Ostatecznie po bardzo wyrównanej walce zwyciężyli kielczanie 29:28.

MMTS Kwidzyn - Vive Targi Kielce 28:29 (12:15)

MMTS: Szczecina, Kiepulski – Jędrzejewski 2, Genda 4, Peret 1, Sadowski 1, Klinger 8, Szczepański 2, Rosiak 1, Nogowski 5, Serok 1, Łangowski 2, Daszek 1
Karne: 3/6
Kary: 4 min.

Vive: Szmal – Jurecki 2, Tkaczyk 2, Olafsson 2, Chrapkowski 3, Aguinagalde 2, Bielecki 1, Jachlewski 1, Strlek, Lijewski 5, Buntić 3, Musa, Rosiński, Cupić 8, Zorman
Karne: 4/5
Kary: 4 min.

Kary:
MMTS: 2min. - Seroka, Klinger
Vive: 2 min. - Jurecki, Rosiński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×