Od męczarni po zabawę - relacja z meczu Gwardia Opole - Górnik Zabrze

Faworyzowany zespół z Górnego Śląska długo nie mógł odnaleźć swojego rytmu. Zabrzanie przełamali opór beniaminka dopiero w drugiej połowie.

Obie drużyny nie przystąpiły do sobotnich zawodów w optymalnych zestawieniach. Trener Marek Jagielski nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Marcina Śmieszka (problemy z palcem) oraz Pawła Swata (skręcona kostka). Patrik Liljestrand miał z kolei do dyspozycji tylko jednego obrotowego - Łukasza Kandorę, bowiem urazy wyeliminowały z gry Daniela Żółtaka oraz Dariusza Mogielnickiego.

Gwardia rozpoczęła spotkanie z ogromnym animuszem. W jej szeregach, jak zwykle, bardzo szybko dał o sobie znać Adam Malcher, już na samym początku parę razy powstrzymując szarżujących zabrzan. Jego obrony umożliwiły opolanom przeprowadzenie kontrataków, które skrzętnie wykorzystywał Wojciech Knop (6:4). Gospodarze wskoczyli na tak wysokie obroty, że rywale kompletnie nie mieli pomysłu, jak ich powstrzymać. "Jogi" cały czas murował bramkę, kolejne trafienia dokładał Paweł Prokop, a z drugiej linii rozstrzelał się Remigiusz Lasoń. W 25. minucie zrobiło się 14:8 i o czas poprosił Liljestrand. Krótka przerwa pozwoliła gościom złapać oddech, a w dalszej kolejności zniwelować stratę po pierwszej połowie do jedynie dwóch goli.

W drugiej części zawodów nastąpiło deja vu z meczu gwardzistów przeciwko SPR Stali Mielec. Opolscy szczypiorniści kompletnie zatracili rezon w grze ofensywnej, rzucając przez 30 minut jedynie 8 bramek. Górnik od samego początku rzucił się w pogoń, a na jej owoce nie trzeba było długo czekać. Na środek rozegrania został przesunięty Mariusz Jurasik, który po tej roszadzie zaczął rządzić i dzielić na parkiecie w Opolu (18:21). Znakomitą zmianę między słupkami dał również Artur Banisz. Od momentu osiągnięcia przez przyjezdnych trzybramkowej przewagi, na parkiecie istniała już tylko jedna ekipa. Z beniaminka kompletnie uszło powietrze, a taki stan rzeczy był wodą na młyn dla Bartłomieja Tomczaka. 28-letni skrzydłowy konsekwentnie śrubował swój dorobek strzelecki, zatrzymując się ostatecznie na liczbie 7 trafień i kończąc drużynową kanonadę pięknym trafieniem po wrzutce.

Gwardia Opole - Górnik Zabrze 24:33 (16:14)

Gwardia: Malcher, Romatowski - Prokop 7, Knop 4, Lasoń 3, Pa. Adamczak 2, Pi. Adamczak 2, Serpina 2, Vukcevic 2, Garbacz 1, Kłoda 1, Ciosek, Drej, Migała, Płócienniczak, Szolc

Górnik: Banisz, Suchowicz - Jurasik 7, Tomczak 7, Kubisztal 6, Orzechowski 5, Bushkov 4, Kandora 3, Twardo 1, Kuchczyński, Niedośpiał, Nat, Stodtko

Kary: Gwardia - 6 min., Górnik - 4 min.
Sędziowie: Andrzej Kierczak (Michałowice), Tomasz Wrona (Kraków) 
Widzów: 1000

Komentarze (4)
wandzia1977
17.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stabilność gry to podstawa. Dziwi troche brak udzialu w grze i pomocy ze strony Szolca i Migaly bo przeciez patrzac na nazwiska i to gdzie grywali to zdecydowanke najlepsze persony. Zabrze juz Czytaj całość
Radosław Dubik
17.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeden z Kibiców z Opola napisał a Ja z nim w pełni się zgadzam - 
avatar
Cuebec
17.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zbliża się środek sezonu, a Gwardia nadal nie potrafi zagrać dwóch równych połówek meczu. Szkoda, bo dzisiaj w pierwszej części gra wyglądała naprawdę przyzwoicie. Niestety środek rozegrania (V Czytaj całość