Mieszane uczucia towarzyszyły kieleckim kibicom, którzy w środowy wieczór opuszczali halę Legionów. Mistrzowie Polski wprawdzie wysoko pokonali siódemkę Chrobrego Głogów, ale z drugiej strony dali sobie rzucić aż 32 bramki. Trener Bogdan Wenta nie ukrywa, że w grze jego zespołu było kilka mankamentów. - Było w tym meczu parę dobrych rzeczy, ale w drugiej połowie nastąpiło niepotrzebne rozluźnienie, trochę szwankowała skuteczność i gra w obronie. Było zbyt dużo indywidualnych akcji, ale było to spowodowane głównie tym, że utrzymywaliśmy wysokie prowadzenie. Wówczas łatwo popełnia się proste błędy - przyznał opiekun kielczan.
Bogdan Wenta podkreślił również, że teraz najważniejszym celem dla jego drużyny jest niedzielne starcie z KIF Kolding w ramach 6. kolejki Ligi Mistrzów. - Do niedzieli musimy kilka rzeczy naprawić, bo czeka nas mecz roku. Musimy zagrać z dużo większym zaangażowaniem i sportową złością. Za dużo kalkulacji, za dużo myślenia nie jest potrzebne - uważa trener Vive.
W całkiem dobrym nastroju po środowym pojedynku był za to szkoleniowiec Chrobrego Głogów, Krzysztof Przybylski. - Po tym meczu trener Vive jest na pewno trochę spokojniejszy, bo gospodarze wygrali z nami wysoko, ale jakbyśmy wykorzystali jeszcze kilka sytuacji z kontry i sam na sam, to pojedynek mógł być bardziej ciekawy. Graliśmy w jaskini lwa i ciężko było liczyć, że wygramy. Cieszę się, że podjęliśmy walkę. Były momenty, że radziliśmy sobie z defensywą rywali bardzo dobrze. Pokazaliśmy kawałek niezłej piłki ręcznej. Dobrze to wróży na przyszłość - ocenił trener głogowian.
Potrzebne sa też 2-3 warianty gry i to twoja rola panie trenerze.