Początek sobotniego spotkania był bardzo wyrównany, przewaga drużyny Pawła Nocha rosła jednak z minuty na minutę. Dobra gra w obronie oraz skuteczne kontry i szybkie ataki sprawiły, że goście prowadzili 7:12 oraz 10:14, by na przerwę zejść z czterema trafieniami przewagi nad rywalem.
Drugą połowę Czeczeńcy otworzyli tak, jak kończyli pierwszą i po kilku akcjach mieli już sześć bramek zapasu. W pewnym momencie przytrafił im się jednak przestój. Gospodarze zaczęli seryjnie trafiać do siatki i po dziesięciu minutach z wysokiego prowadzenia Stali nie zostało nic.
- Nie wiemy, co się z nami stało. Naprawdę, nie mam pojęcia. Koncentrujemy się najmocniej, jak możemy. Musieliśmy przecież ten mecz wygrać - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Marek Szpera. Rozgrywający ostatecznie został bohaterem meczu. Na kilkanaście sekund przed finałową syreną z ostrego kąta pokonał on Sebastiana Zaporę, zapewniając mielczanom ważne zwycięstwo.
- Podobnie jak kilka dni wcześniej z Puławami, także teraz mieliśmy nerwówkę. W poprzednim meczu również zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, a potem wszystko się popsuło - przyznaje Szpera. - Chcieliśmy zdobyć w trzech ostatnich meczach sześć punktów, a teraz mamy szanse na pięć. U siebie jesteśmy jednak dużo mocniejsi, niż na wyjazdach. Z MMTS-em będziemy więc walczyć o zwycięstwo, które zapewniłoby nam spokojniejsze święta.