Jesienną część rozgrywek PGNiG Superligi podopieczni Roberta Lisa i Marcina Smolarczyka zakończyli jako jedenasty zespół tabeli. Identycznym dorobkiem legitymuje się zamykający ligowe zestawienie Piotrkowianin Piotrków Trybunalski, a punkt więcej ma na swoim koncie Gwardia Opole. Wszystko wskazuje na to, że wiosną KPR czeka rywalizacja w fazie play-out, nikt w klubie nie załamuje jednak rąk.
- Burzy racze nie będzie. Doskonale wiemy, na co nas stać. W styczniu do treningów przystąpimy bardzo zmobilizowani, by w drugie rundzie móc wygrywać kolejne mecze - mówi rozgrywający legionowskiej drużyny, Kamil Ciok. - Zarówno zarząd, władze miasta, jak i my wszyscy liczyliśmy na lepszą jesień. Teraz musimy uderzyć się w pierś i zabrać do ciężkiej pracy - dodaje obrotowy, Bartosz Wuszter.
Do zajęcia ósmej lokaty, o której przed sezonem wszyscy w Legionowie marzyli, potrzeba cudu. KPR musiałby wygrać przynajmniej sześć z pozostałych do rozegrania dziewięciu spotkań, a beniaminek zmierzy się jeszcze przecież z Vive Targami Kielce, Orlen Wisłą Płock, Gaz-System Pogonią Szczecin oraz Górnikiem Zabrze. Wszystko wskazuje więc na to, że beniaminka czeka walka o utrzymanie do samego końca.
Co będzie kluczem do sukcesu? - Nie mamy w zespole zawodników, którzy rzucają bramki z dziesiątego czy dwunastego metra. Pozostaje nam więc ciężka praca na treningach i oranie w obronie - mówi Wuszter. - Będziemy szlifować defensywę, bo gramy w niej coraz lepiej. Na pewno mamy sporo rzeczy do poprawienia i ta przerwa zadziała na naszą korzyść - zaznacza z kolei Paweł Albin.
Niezależnie do tego, jakim efektem zakończą się wiosenne boje KPR-u, przyszłość klubu jawi się jako stabilna i bezpieczna. Legionowianie już teraz mają zabezpieczone środki finansowe na kolejny sezon niezależnie od tego, w której lidze przyjdzie im grać. Na Mazowszu wszyscy wierzą, że wciąż będzie to najwyższa klasa rozgrywkowa. Zimą w klubie rewolucji nie będzie. Możliwe są delikatne kadrowe korekty, a szeregi zespołu zasili najprawdopodobniej jeden nowy zawodnik.