Beniaminek przegrał swój ostatni ligowy mecz w tym roku. Podopieczni Roberta Lisa i Marcina Smolarczyka ulegli na własnym parkiecie Puławom, a o losach dwóch punktów rozstrzygnęła pierwsza połowa, w której legionowianie w żaden sposób nie byli w stanie przeciwstawić się wyżej notowanemu rywalowi.
- Nasza obrona funkcjonowała słabo, a w ataku nie mogliśmy się przebić przez defensywę przeciwnika. Zdobyliśmy jedenaście bramek, tracąc dwadzieścia. Ten wynik mówi sam za siebie. Zabrało nam rzutów z drugiej linii, a nasi bramkarze nic nie mogli odbić - relacjonuje Albin w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Dopiero po przerwie jego zespół pokazał inne oblicze. - Druga połowa była znacznie lepsza od pierwszej. Wyglądało to zupełnie inaczej. Uszczelniliśmy defensywę, lepiej zaczęli spisywać się nasi bramkarze, wyprowadziliśmy kilka kontr. Możliwe, że w przerwie mobilizująco podziałały na nas słowa trenera. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że przegraliśmy ten mecz. W pewnym momencie zbliżyliśmy się do rywala na cztery bramki, dogonić nam się go jednak nie udało - przyznaje były reprezentant Polski.
Legionowianie po trzynastu kolejkach mają na swoim koncie cztery oczka i zajmują w ligowej tabeli jedenaste miejsce. - W kolejnych meczach, już w przyszłym roku, będziemy musieli grać skoncentrowani przez pełne sześćdziesiąt minut. Może wówczas uda się nam powiększyć punktowy dorobek - kończy Albin. Ligowcy rozgrywki wznowią na początku lutego.