Krzysztof Kempski: Jesteście po dwóch potyczkach sparingowych z Zagłębiem Lubin. Jak wyglądały te mecze?
Adrian Struzik: Zawsze każdy nasz mecz z Zagłębiem Lubin jest na styku. Te dwa praktycznie niczym nie różniły się od tych, które rozegraliśmy z nimi wcześniej. Na pewno spełniły swoją rolę, zważywszy na tak długą przerwę. Zawsze lepiej rozgrywać mecze, by utrzymać formę.
Niemniej jednak nie mógł pan skorzystać ze sporej liczby swoich podopiecznych.
- Nie miałem jeszcze do dyspozycji Agaty Cebuli, która już normalnie trenuje ani Kasi Sabały, która miała podobny zabieg do naszej środkowej rozgrywającej. Nie było także naszych kadrowiczek.
W zespole po raz pierwszy mogła się zaprezentować nowa twarz, czyli Katarzyna Duran, którą zna pan bardzo dobrze.
- Kasia jest rozgrywającą, która najlepiej czuje się na lewym rozegraniu. Nie mam żadnej zawodniczki na prawym rozegraniu. Wypadła nam Lucyna Wilamowska, która miała grać właśnie na tej pozycji. Widać było w tych meczach, że starałem się szukać jakiegoś rozwiązania. Dla praworęcznej zawodniczki wiadomo, że optymalną pozycją jest lewe rozegranie. Myślę, że ten okres pozwolił nam znaleźć właśnie taką zawodniczkę, która będzie najlepiej czuła się na tej prawej stronie. Nie mamy takiego komfortu, by mieć leworęczną zawodniczkę na prawym rozegraniu, a to naprawdę ułatwia zadanie. Z Kasią Duran współpracowało mi się bardzo dobrze. Ja jestem z tego transferu zadowolony.
Kto był pomysłodawcą sprowadzenia tej utytułowanej szczypiornistki?
- Kasia miała jakieś tam problemy rodzinne. Zapytała się, czy nie bylibyśmy zainteresowani współpracą z nią. Wyraziliśmy takie zainteresowanie i tym samym Kasia jest w Pogoni Baltica Szczecin.
Test-mecze z Zagłębiem już za wami. Czy to będzie koniec gier sparingowych w tym okresie?
- Mamy jeszcze zaplanowany mecz z Koszalinem. Jedziemy do miejscowości Bolkowo na otwarcie nowej hali. Tam mamy się zaprezentować. Potem czekają nas już święta.
Start zaplanowany został na 4 stycznia. Waszym rywalem będzie KPR Jelenia Góra. Młody zespół, ale bardzo nieobliczalny.
- Jelenia Góra to naprawdę bardzo ambitny zespół, grający ciekawą piłkę, szybką i dynamiczną. Każda drużyna, która ich zlekceważy albo zagra słabiej, to po prostu przegra mecz. Nie lekceważyliśmy żadnego przeciwnika, tym bardziej nie zlekceważymy ich. Ogólnie w sporcie nie ma czegoś takiego, że można sobie wyjść na luzie i zagrać mecz. Pokazał to Kwidzyn w meczu z Vive Targami Kielce. Nawet na tych mistrzostwach świata Norwegia, która, co prawda, sobie poradziła, miała na początku problemy z Argentyną. Każdy uważał, że tamten mecz będzie bez historii, a okazało się, że tak nie było. Mówiłem o tym już na początku sezonu, że jeśli się pomyśli, że jest się tak dobrym, to ktoś sprowadzi na ziemię.
Mówił pan wcześniej, że w Pogoni brakuje prawej rozgrywającej. Czeka nas zatem jakiś kolejny transfer?
- (śmiech). Nie brakuje prawej rozgrywającej. Tylko, dla komfortu grania, brakuje leworęcznej rozgrywającej na dobrym poziomie. My sobie z tym poradzimy. Wszystkie czołowe zespoły, jeśli przejrzy się np. te na mistrzostwach świata, dysponują leworęcznymi zawodniczkami na prawym rozegraniu. Dotyczy to zarówno zespołów męskich, jak i żeńskich. Polska reprezentacja nie ma "lewej ręki" na tej pozycji, ale ma za to praworęczne, które dobrze tam sobie radzą. Myślę, że w przyszłości trener kadry na pewno będzie chciał taką mieć. Obecnie z powodu kontuzji wypadła jemu leworęczna Ewa Andrzejewska. Wypadła też Ola Zych, ale nie wiem z jakich powodów.
Czuje pan satysfakcję z tego, że Pogoń Baltica ma dwie kadrowiczki, które reprezentują Polskę na tych mistrzostwach?
- Czy czuję satysfakcję? Z tego, że te dwie zawodniczki, czyli Monika i Gosia są na mistrzostwach świata, pewnie, że mam satysfakcję. To również znaczy to, że dobrze się pracuje w Pogoni Baltica Szczecin. Do tego jeszcze w młodzieżowej reprezentacji mamy Fornalik, Zawistowską, Kochaniak i Zimny. Oczywiście nie chcę być tutaj źle zrozumiany. Jednak jakieś przygotowanie oraz fakt, że na treningi seniorek przychodzą juniorki Kusego Szczecin ma też swój wpływ. To nie jest jednak tylko i wyłącznie moja zasługa, ale wszystkich ludzi, którzy pracują w tym klubie.
Wyjście z grupy przez Polki jest pewne. Zaskoczył pana wynik meczu z Angolą (rozmowę przeprowadzono przed meczami o awans do kolejnej rundy)?
- Nie, nie zaskoczył mnie, ponieważ ja wiem, że dziewczyny potrafią dobrze grać w piłkę ręczną. Podoba mi się ich entuzjazm, zaangażowanie. Dawno nie widziałem ich grających z takim "zębem" i z taką chęcią. Trzymam za nie dalej kciuki i szczerze im kibicuję.