Krzysztof Lijewski: Mamy duże nadzieje

Reprezentacja Polski za niespełna miesiąc przystąpi do rywalizacji o tytuł najlepszej drużyny Europy. - Nie jedziemy tam po to, aby zagrać trzy mecze i wrócić do domu - zapowiada Krzysztof Lijewski.

Biało-czerwoni przed rokiem, w pierwszym wielkim turnieju pod wodzą Michaela Bieglera, zajęli dziewiąte miejsce. Teraz ma być lepiej, choć o sukces nie będzie łatwo. Jako niezwykle trudna przed Polakami rysuje się już pierwsza faza grupowa, w której nasz zespół stawi czoła Serbom, Rosjanom i Francuzom. - Mamy wymagających rywali. Te mecze nie będą należały do łatwych, ale to nie znaczy, że nie będziemy walczyć - deklaruje Lijewski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Polski zespół dla wielu będzie sporą niewiadomą. - Mamy w dużej części drużynę młodą i nieopierzoną. Trener cały czas coś zmienia, rotuje zawodnikami i potrzeba czasu, aby ci chłopcy nabrali większej pewności siebie. Tu jest też nasza rola, jako zawodników bardziej doświadczonych. Jesteśmy w tej kadrze po to, aby tym młodym pomagać. Trener Biegler tego od nas oczekuje - przyznaje rozgrywający Vive Targów Kielce.

Do europejskiego czempionatu biało-czerwoni od poniedziałku przygotowują się w Pruszkowie. W sumie pod okiem Bieglera trenuje obecnie dwudziestu zawodników. Z powodu kontuzji na zgrupowanie nie dotarł Michał Jurecki, w Kwidzynie do zdrowia wraca Michał Daszek, czterej gracze z klubów zagranicznych do zespołu dołączą po świętach, a potomek urodził się Adamowi Wiśniewskiemu. Polacy w Pruszkowie będą do niedzieli. Następnie czeka ich zgrupowanie w Warszawie, towarzyski turniej na Węgrzech i wyprawa do Danii.

Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!

- Nie jedziemy tam po to, aby odbębnić trzy mecze, ale aby walczyć - mówi Lijewski. - Mamy duże nadzieje. Wygranej obiecać oczywiście nie mogę, mogę jednak zapewnić, że będziemy walczyć i postaramy się pokazać jak najlepszy handball, aby Polacy nie musieli się za nas wstydzić.

Źródło artykułu: