Manolo Cadenas odmienił Orlen Wisłę

w nowoczesnym klubie na miarę Europy. Marketingowo absolutnie nie było się do czego przyczepić. Skład jakim dysponowała Wisła zaczynając przygodę w Pucharze EHF mógł naprawdę ugrać wiele. Jak się stało każdy wie. Do dziś trudno mi zrozumieć dlaczego skończył się to wielką klapą. Gdyby tylko udało się osiągnąć sukces (a wszystko na to wskazywało) na pewno Miszczyński przedłużyłby kontrakt. Niestety gdy nie było wyników a Walther zrezygnował z prowadzenia drużyny prezes Miszczyński zostawił 'tonący okręt' uciekając z niego jak szczur w najważniejszym momencie. Cały szacunek w oczach kibiców i wszystko co zrobił legło w gruzach. Prawdziwych mężczyzn poznaje się właśnie w takich momentach. Szkoda bo facet naprawdę przysłużył się Wiśle. Na szczęście zostawił po sobie wiele dobrego - przede wszystkim 3letni kontrakt z Manolo Cadenasem. To co zrobił Manolo w Wiśle można nazwać mistrzowską robotą i nikt nie powie mi,że pierwszy lepszy trener z brzegu zrobiłby w tak krótkim czasie przy takich przeciwnościach losu tak wiele. Za to czapki z głów i ogromny szacunek dla Cadenasa. Jest wysokiej klasy fachowcem a co najważniejsze normalnym,ludzkim facetem, który chętnie porozmawia, uściśnie dłoń, uśmiechnie się. Dla zawodników jest bardzo wymagający ale równocześnie wprowadza bardzo dobry klimat do zespołu. To podkreślają wszyscy nasi zawodnicy. To chyba w sportach zespołowych wartość nadrzędna. Nie sztuką jest z gwiazd najwyższego formatu stworzyć samograja - sztuką jest aby zawodnicy grali bez zbędnych obciążeń psychicznych,skupiali się wyłącznie na swojej robocie i panowała wewnątrz fajna atmosfera. To w Płocku udało się Hiszpanowi zrobić. Widać również jak ogromnym autorytetem cieszy się trener wśród zawodników. Przychodząc do Wisły był zaskoczony jak wszyscy wzorowo wykonywali jego polecenia i jak bardzo wszystkim zależało. Jestem przekonany,że osoba selekcjonera mistrzów świata wpłynęła dodatkowo motywująco na naszych zawodników.