Czwartkowy mecz biało-czerwonych z ekipą Trzech Koron przybrał niesamowity przebieg. Nasz zespół spotkanie rozpoczęli bardzo źle i po dziesięciu minutach wydawało się, że o nawiązanie walki ze Szwedami będzie niezwykle ciężko. Wszystko odmieniła zmiana w bramce. Piotr Wyszomirski zaliczył między słupkami fantastyczny występ, a jego kapitalne interwencja napędzały kolegów. Przewaga Polaków rosła z akcji na akcję, w pewnym momencie sięgając jedenastu trafień. Na mecie meczu obie ekipy rozdzieliło ostatecznie dziesięć bramek.
- Zobaczyliśmy bardzo dobre spotkanie w wykonaniu naszego zespołu - mówi Biegler. - Byłem nawet trochę zaskoczony tak wysokim poziomem naszej gry przez niemal cały mecz. Jedynie na początku trochę ciążyła nam presja, chcieliśmy grać zgodnie z nakreślonym planem, ale przez pierwszy kwadrans nie do końca nam to wychodziło. Pomogły zmiany, omówiliśmy też niuanse jeżeli chodzi o grę w obronie i wszystko zadziałało jak trzeba - dodaje selekcjoner biało-czerwonych.
Bohaterem spotkania był wspomniany już Wyszomirski. - Cóż mogę powiedzieć, to był szalony mecz. W dotychczasowych spotkaniach znakomicie grał Sławek Szmal, dzisiaj ja otrzymałem szansę i ją wykorzystałem, w dużej mierze dzięki znakomitej postawie naszej obrony - przyznaje sam zainteresowany. Biało-czerwonym mocno pomogło niedzielne zwycięstwo nad Białorusią. - Chyba odblokowaliśmy się trochę, jeżeli chodzi o nasze głowy. Wówczas za bardzo chcieliśmy wygrać, teraz zagraliśmy na luzie i wszyscy widzieli, jak to wyglądało - podsumowuje Biegler. W środę Polacy o awans do półfinału zagrają z Chorwatami.