Zbigniew Markuszewski: Remis był niestety naszą porażką

Po nieudanym rewanżu z Wybrzeżem Gdańsk nielbiści chcą dalej walczyć o Superligę. - Musimy najpierw zająć drugie miejsce w swojej grupie - mówi Zbigniew Markuszewski.

Piotr Werda
Piotr Werda

W poprzedniej kolejce Nielba Wągrowiec zanotowała na swoim terenie remis z liderem tabeli, Wybrzeżem Gdańsk 21:21 (8:11). - Po takim meczu, jaki odbył się w sobotę, nie omawia się tego, co się działo na parkiecie, zaraz w szatni. Rządzą wtedy emocje. W poniedziałek spotkaliśmy się i rozmawialiśmy na ten temat. Oglądaliśmy zapis wideo oraz analizowaliśmy swoje granie. Na pewno nie byliśmy zadowoleni ze swojej postawy. Remis był niestety naszą porażką. W wielu elementach pokazaliśmy się jednak bardzo przyzwoicie. Po fatalnym początku podnieśliśmy się i doprowadziliśmy do prowadzenia 20:19. Nie potrafiliśmy jednak zamienić tego na końcowy sukces, czyli zwycięstwo w meczu. To było dla nas bardzo przykre - tłumaczy Zbigniew Markuszewski, szkoleniowiec żółto-czarnych.

Zdaniem wągrowieckiego trenera, mizerny początek spotkania, w którym strzelecka niemoc nielbistów trwała prawie przez cały pierwszy kwadrans, nie decydował jednak o rezultacie pojedynku. - Myśmy się z tego bardzo dobrze podnieśli. Jestem przekonany, że gdybyśmy zagrali jeszcze konsekwentniej, to przy tak mizernym początku, moglibyśmy ten mecz wygrać. Zabrakło nam troszeczkę szczęścia. Traciliśmy bramki przy bardzo dobrej grze bramkarzy - piłka kuriozalnie znajdowała sobie drogę - ocenia.

Losów spotkania rewanżowego zawodnicy wągrowieckiego MKS-u już w żaden sposób nie zmienią. Nadal jednak mają szansę na awans do PGNIG Superligi. W najbliższej kolejce Nielba zmierzy się na wyjeździe z Wolsztyniakiem Wolsztyn. - Po naszej wspólnej rozmowie wszyscy zawodnicy chcą dalej walczyć o awans, choć będzie to teraz trudniejsze zadanie. Musimy najpierw zająć drugie miejsce w swojej grupie. Potem ograć wicemistrza grupy B, a następnie wygrać baraż z drużyną z Superligi. Obecnie nie mamy żadnych kontuzji. Niestety, w drużynę wdarł się wirus grypy. Czterech zawodników wraz ze mną chorowało. Mamy już jednak to za sobą. Z wirusem zmaga się jeszcze Michał Krawczyk. Pozostali są już zdrowi - tłumaczy Zbigniew Markuszewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×