Przełamanie Akademików - relacja z meczu AZS UW Warszawa - Kar-Do Spójnia Gdynia

Szczypiorniści Uniwersytetu Warszawskiego przerwali kiepską serię i dzięki zwycięstwu nad ekipą Kar-Do Spójni Gdynia odbili się od strefy spadkowej.

Podopieczni Roberta Bliszczyka i Sławomira Monikowskiego - mimo braku kontuzjowanego Rafała Chełmińskiego - przerwali serię czterech kolejnych porażek, odnosząc pierwsze ligowe zwycięstwo od blisko dwóch miesięcy. Zespół ze stolicy potrzebował sukcesu, po dwóch niepowodzeniach na otwarcie wiosny Akademicy w tabeli zrównali się bowiem punktami z zajmującą przedostatnią lokatę drużyną Grunwaldu Poznań.

Pierwsze minuty sobotniego meczu były bardzo wyrównane, a żadna z drużyn nie potrafiła sobie zbudować większej bramkowej przewagi. Oba zespoły nieźle prezentowały się w defensywie, a swoje do wyniku dokładali golkiperzy, dzięki czemu na mecie premierowego kwadransa meczu na tablicy świetlnej w hali przy Banacha wciąż widniał rezultat remisowy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Po piętnastu minutach gospodarze wrzucili wyższy bieg, z miejsca odskakując rywalom. Wreszcie zazębiać zaczął się warszawski atak, a szczelna obrona owocowała kontrami. Gracze Bliszczyka i Monikowskiego przycisnęli rywali, zdobywając sześć goli, na które przeciwnicy odpowiedzieć potrafili tylko raz. Przewaga gospodarzy szybko urosła do pięciu trafień i w takich rozmiarach utrzymała się do przerwy.

W drugiej części spotkania szczypiorniści AZS UW wdali się z rywalem w korzystną dla siebie wymianę ciosów. Obie drużyny grały w rytmie bramka za bramkę, co dla gospodarzy było wodą na młyn. Akademicy radzili sobie z rywalami na przekór licznym napomnieniom. Dość powiedzieć, że w ciągu całego meczu gracze z Banacha na ławce kar spędzili aż dwadzieścia dwie minuty, podczas gdy gdynianie parkiet opuszczać musieli z tego powodu trzykrotnie.

Zespół Kar-Do Spójni na dziesięć minut przed finałową syreną potrafił zniwelować straty do dwóch bramek, ostatnie akcje należały już jednak do graczy z Banacha, którzy kompletu punktów wyrwać sobie nie dali. - Wszyscy zawodnicy, którzy pojawili się na parkiecie, zasłużyli na wyróżnienie - nie krył trener Monikowski. Na sukces solidnie zapracował cały zespół, a w ostatnich minutach do wygranej najmocniej przysłużyli się Mateusz Rutkowski i Piotr Bury.

AZS UW Warszawa - Kar-Do Spójnia Gdynia 27:23 (15:10)
AZS UW:

Malanowski, Bury - Szybiński 4, Machniewicz 3, Kuc, Puszkarski 4, Ł. Monikowski 4, Piechnik, Flisiak 1, Zaprutko 1/1, Brinovec 1, Praski 4, B. Monikowski 2, Rutkowski 3, Chmielewski, Wicha.
Kar-Do:

Zimakowski, Skowron - Gębala 3, Dorsz 5, Bronk 5, Wróbel 5, Szlinger 3, Borzymowski 1, Bielec 1, Naus, Pacholarz, Dziemian 1, Kowalski.

Komentarze (4)
avatar
piter87
10.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzie Twoj komentarz matiszjo? 
avatar
wwwitek2006
10.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kamilu, nie mogę wyjść z podziwu, jak to możliwe, by jedna osoba relacjonować mogła na SF dwa równolegle toczące się spotkania. Wiem, wiem, współczesna technika, ale żadne ze spotkań nie szło w Czytaj całość
avatar
piter87
9.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
"Na boisku zostali 3 zawodnicy i bramkarz a róznica byla 2 bramek." Nie no, polski jezyk "byc" Twoja mocna strona... hahaha
Obiektywna relacja to moze nie jest, ale skladnia zdan... masakra... 
avatar
mks88
9.02.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Cudowna relacja - taka szczegółowa, taka ciekawa, taka trzymająca w napięciu. WOW! Gratulacje dla autora!