Prezes Górnika Zabrze po klęsce w Challenge Cup: Sędziów trzeba nosić na rękach

Szczypiorniści Górnika Zabrze porażką w rewanżowym meczu 1/8 finału Challenge Cup z rumuńskim HC Odorheiu Secuiesc pożegnali się z europejskimi rozgrywkami. Żalu do sędziów nie ukrywał włodarz klubu.

Po dwóch porażkach z HC Odorheiu Secuiesc piłkarze ręczni Górnika Zabrze pożegnali się z rozgrywkami Challenge Cup. We własnej hali śląska drużyna uległa Rumunom jedną bramką, zaś w rewanżu musiała uznać wyższość rywala przegrywając aż czterema trafieniami.

Zadowolony z postawy zabrzańskich zawodników był prezes Górnika, Bogdan Kmiecik. - Nasz zespół stoczył w Rumunii wyrównany bój. Chłopaki długo trzymali wynik i pokazali walkę. Całą pierwszą połowę rezultat oscylował wokół remisu, dopiero w drugiej odsłonie rywale zdołali odskoczyć na dwie-trzy bramki i wygrali ten mecz. Atmosfera była bardzo żywiołowa, hala wypełniona po brzegi, publiczność dosłownie żyła tym spotkaniem - przed meczem odśpiewali nawet klubowy hymn - kiwa głową z uznaniem sternik śląskiego klubu.

Szef klubu z Wolności miał wątpliwości co do obsady sędziowskiej na spotkanie rewanżowe. - Wyszła trochę dziwna historia z arbitrami, trudno było mi się oprzeć wrażeniu, że nie wszystko jest zorganizowane tak, jak być powinno. Nie podejrzewam nikogo o jawne działanie na niekorzyść jednej z drużyn. Z drugiej strony sędziowała para z Macedonii, a przecież w Odorheiu występują macedońscy zawodnicy. Cała sytuacja ogólnie nie stwarzała zbyt dobrego wrażenia - przyznaje Kmiecik.

Organizacja rozgrywek Challenge Cup w oczach prezesa Górnika budzą kontrowersje. - Mam wrażenie, że całość kręci się tu wyłącznie wokół arbitrów zapraszanych na mecze. Od początku do końca trzeba ich dosłownie nosić na rękach i powiedzmy sobie szczerze, wychodzą na tej robocie znakomicie pod względem finansowym. W przeciwieństwie do klubów, które na występach w pucharach nie zyskują ani grosza, a sporo muszą na nie wyłożyć - dodaje sternik zabrzańskiego klubu.

- Od strony finansowej nasz udział w Challenge Cup nie był sukcesem. Myślę, że każdy w środowisku piłki ręcznej powinien zdać sobie z tego sprawę, że dla polskiego klubu udział w pucharach jest naprawdę dużym przedsięwzięciem. Nic tu nie przychodzi łatwo i nic tu nie przychodzi za darmo. Inna rzecz jest jednak dla mnie dużo istotniejsza - aby organizator rozgrywek, czyli Europejska Federacja Piłki Ręcznej właściwie kładła akcenty, żeby to nie sędziowie byli tutaj najważniejsi. Na razie mamy taki "Sędzia Cup" zamiast Challenge Cup - irytuje się Kmiecik.

Z zakończenia przygody w Europie prezes Górnika nie robi jednak tragedii. - W tej chwili nasz zespół ma się skoncentrować na celach ligowych. Drużyna ma kilka problemów do rozwiązania i wiem, że w zawodnikach są jeszcze pokłady formy. Liczę na to, że uda się je wydobyć - puentuje boss klubu z Wolności.

Źródło artykułu: