Wtorkowe losowanie par ćwierćfinału Challenge Cup odebrane zostało przez puławskich zawodników i kibiców optymistycznie. W gronie potencjalnych rywali znajdował się m.in. uczestnik zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów IK Sävehof, skojarzenie z dość anonimowymi Belgami uznać można więc za szczęśliwy traf. Puławianie w minionym sezonie dość poważnie odczuli jednak rywalizację z jednym z belgijskich klubów. W tym roku rozliczą się z błędami przeszłości?
- Losowanie było dla nas korzystne zarówno z ekonomicznego, jak i sportowego punktu widzenia. Do Belgii nie jest daleko, a poza tym mamy realne szanse na wykazanie naszej wyższości w dwumeczu. Istotny będzie wynik pierwszego spotkania, w którym wystąpimy w roli gospodarza - mówił po losowaniu sternik puławskiego klubu Jerzy Witaszek.
Przed startem ćwierćfinałowych zmagań Azoty wydają się faworytem dwumeczu z ekipą z Tongeren. Problem jednak w tym, że przed rokiem prowadzonym wówczas przez Marcina Kurowskiego puławianom również wieszczono łatwy awans w rywalizacji z Initią Hasselt. Po remisie w wyjazdowym spotkaniu (21:21), w Puławach dość niespodziewanie również padł remis (29:29), który premiował awansem anonimowych Belgów. Występ Azotów określono jednogłośnie kompromitacją.
Czysto teoretycznie, rywalizacja z United HC powinna być dla zespołu Bogdana Kowalczyka łatwiejsza. Drużyna z Tongeren regularnie ustępuje na krajowym podwórku wspomnianej Initii (w tym sezonie remis i porażka), a w zmaganiach Benelux Ligi, w której występują drużyny z Belgii, Holandii i Luksemburga, wygrała zaledwie trzy z dziesięciu meczów i zajęła przedostatnie miejsce w swojej grupie.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Po drodze do ćwierćfinału Challenge Cup Belgowie pokonali zaś HB Dudelange oraz cypryjski SPE Strovolos, w obu przypadkach notując awans dzięki wyższym zwycięstwom na własnym parkiecie. Wszystko zależeć będzie więc od pierwszego meczu w Puławach - jeśli Azoty wygrają go wysoko, to nie powinny mieć problemów z awansem do półfinału zmagań.