Piekarzanie świetnie rozpoczęli starcie z popularnymi Koniami, w 7. minucie prowadząc aż 6:1. - Początek był wspaniały, graliśmy naprawdę bardzo dobrze, praktycznie wszystko nam wychodziło. I tak do 13. minuty. Potem - katastrofa - komentował po końcowym gwizdku trener Olimpii Sławomir Szenkel. Co dokładnie wydarzyło się w na parkiecie w Piekarach Śląskich?
Olimpijczycy po bardzo dobrym początku rywalizacji zanotowali fatalny przestój, w ciągu czternastu minut tylko raz pokonując bramkarza rywali. Koneccka ekipa natomiast skrzętnie korzystała na wszystkich błędach gospodarzy, z zimną krwią wykorzystując każde ich potknięcie. Zespół Michała Przybylskiego ze stanu 2:7 wyszedł na prowadzenie 15:8 i solidną zaliczkę utrzymał do końca pierwszej połowy.
Po zmianie stron zawodnicy trenera Szenkela rzucili się do odrabiania strat. - W 40. minucie przegrywaliśmy już tylko trzema bramkami, goście kolejny raz jednak odskoczyli nam i w 53. minucie prowadzili 29:24. Zmieniliśmy trochę obronę i to szybko zaczęło przynosić korzyści - relacjonował Szenkel. Gospodarze w ciągu paru minut odrobili straty i na niespełna sto sekund przed końcową syreną był remis 29:29.
Więcej zimnej krwi w decydującym fragmencie spotkania zachowali goście, za sprawą nieomylnego na linii siódmego metra Przemysława Matyjasika i Mateusza Gmerka przechylając szalę zwycięstwa na swą korzyść. Olimpia odpowiedziała jeszcze trafieniem Michała Rosoła, po końcowym gwizdku z dwóch punktów to jednak gracze KSSPR-u mogli cieszyć się dwóch punktów.
Olimpia Piekary Śląskie - KSSPR Końskie 30:31 (11:16)
Olimpia: Kowalczyk, Zemelka - Ogórek 3, Kurełek, Parzonka, Smolin 2, Kurzawa 9, Chojniak 2, Włoka 2, Chromy 3, Cieniek 2, Rosół 3, Danysz 1, Tatz, Kempys 3.
Kary: 8 min.
Karne: 1/1.
KSSPR: Ratuszniak, Witkowski - Dobrowolski, Grabarczyk, Gmerek 5, Matyjasik 11, Słonicki, Bodasiński 1, Maleszak 1, Napierała 3, Iskra 2, Dankowski 2, Bąk 3, Smołuch 3.
Kary: 2 min.
Karne: 9/9.
Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (woj. małopolski).
Widzów: 200.