Nielba po meczu z MKS-em Poznań: Początek spotkania nie był rewelacyjny

Nielbiści nie dali szans MKS-owi Poznań, pokonując drużynę ze stolicy Wielkopolski 36:19 (18:10). - Już po pierwszym kwadransie spotkanie zaczęło toczyć się po naszej myśli - mówił Adrian Konczewski.

Mindaugas Tarcijonas - podobnie jak reszta wągrowieckiej drużyny, wskazywał na słaby początek w wykonaniu swojej drużyny. - Popełniliśmy wtedy kilka błędów w obronie. Potem jednak obudziliśmy się i zaczęliśmy grać tak, jak należało. W drugiej połowie, kiedy to wysoko prowadziliśmy, chcieliśmy przećwiczyć kilka nowych wariantów. Wypróbowaliśmy poszczególnych zawodników na różnych pozycjach w obronie przed meczem, który teraz czeka nas w Lesznie. Przed nami krótka przerwa w rozgrywkach. W następnym spotkaniu ligowym zobaczymy już Dawida Pietrzkiewicza, który powróci do składu po kontuzji. Nie będę więc już osamotniony na kole, tylko wspólnie z Dawidem dzielić będziemy naszą pozycję - tłumaczył kołowy Nielby Wągrowiec.

Jak wyjawił Adrian Konczewski, nielbiści przed meczem z MKS-em Poznań zdawali sobie sprawę, że zmierzą się z walecznym zespołem. - W pierwszej rundzie wygraliśmy w Poznaniu zaledwie 5 bramkami i nie były to lekkie zawody. Cieszymy się, bo zanotowaliśmy pewną wygraną. Już po pierwszym kwadransie spotkanie zaczęło toczyć się po naszej myśli. Po raz kolejny zagraliśmy dobrze w obronie. Pomimo przespanego początku meczu, w pierwszej połowie straciliśmy zaledwie 10 bramek. Drużyna MKS-u Poznań zaprezentowała się z pozytywnej strony, choć brakowało jej dwójki kontuzjowanych graczy. Możemy być zadowoleni ze swojej postawy, a szczególnie z gry w defensywie - oceniał wągrowiecki bramkarz.

Przystępując do spotkania z MKS-em Poznań, ekipa Nielby Wągrowiec dysponowała bardzo krótką kadrą. Złożyły się na to kontuzje oraz odejście dwóch zawodników. - Pomimo, że graliśmy w 12-stkę, daliśmy sobie radę - wyjaśniał rozgrywający Patryk Skrzypczak. - Początek spotkania nie był rewelacyjny w naszym wykonaniu. Sporo bramek straciliśmy przez dziurawą obronę z prawej strony. Chłopacy z Poznania zaskoczyli nas niektórymi akcjami. Potem jednak - z minuty na minutę - powiększaliśmy swoją przewagę i dociągnęliśmy ją do końca. Duże prowadzenie, które osiągnęliśmy w drugiej połowie, troszeczkę nas rozluźniło. Pod koniec starcia mieliśmy problemy z koncentracją.

Źródło artykułu: