Liga się jeszcze nie skończyła - rozmowa z Wojciechem Zydroniem, skrzydłowym Gaz-System Pogoni Szczecin

- Kiedy ktoś myśli, że jest najlepszy, to momentalnie życie potrafi to zweryfikować - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy Gaz-System Pogoni Szczecin, Wojciech Zydroń.

Kamil Kołsut: Za wami ciężki okres. Zdołaliście się już otrząsnąć po klęsce w Puławach?

Wojciech Zydroń: Nie wiem, jak reszta drużyny, ale ja osobiście nie zamierzam tego rozpamiętywać. Na parkiecie wygrał zespół na dzień dzisiejszy lepszy i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować rywalom okazałego zwycięstwa. Pamiętajmy jednak, że liga się jeszcze nie skończyła. Niebawem czeka nas faza play-off, gdzie znów możemy trafić na puławian. A wówczas zaczną już do nas wracać kontuzjowani zawodnicy.

Jechaliście na ten mecz zdziesiątkowani, trener Rafał Biały miał do dyspozycji ledwie ośmiu zawodników grających w polu. Tak dotkliwej porażki nie spodziewał się jednak nikt.

- Nastawialiśmy się na walkę. Liczyliśmy się jednak z tym, że rywal może nam odjechać w samej końcówce meczu, bo dysponował on równym i szerokim składem, a gdy chłopaki wybiegli na rozgrzewkę, to zajęli całą połowę boiska. To robiło wrażenie. Myślałem jednak, że będziemy walczyć do samego końca i mecz nie rozstrzygnie się po piętnastu minutach.

Finał fazy zasadniczej położył się delikatnym cieniem na tym sezonie. Jesień w waszym wykonaniu była bowiem znakomita. Wielu widziało w was głównych kandydatów do zdobycia medalu mistrzostw Polski. Wy też się tak poczuliście?

- Na samym początku faktycznie wszystko nam wychodziło i byliśmy z siebie zadowoleni. Ja osobiście już jednak trochę w piłkę ręczną gram i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że po starcie sezonu nie można z góry typować kandydatów do medali. Oczywiście w naszej lidze wiadomo, że murowanymi faworytami są Vive oraz Wisła, natomiast reszta stawi stoi na równi. Medalu na szyi naszej drużynie na pewno więc nie wieszałem. Myślę, że podobnie podchodziła do tego reszta zespołu. Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy ktoś myśli, że jest najlepszy, to momentalnie życie potrafi to zweryfikować.

Kiepski finał fazy zasadniczej położył się delikatnym cieniem na świetnym sezonie Pogoni
Kiepski finał fazy zasadniczej położył się delikatnym cieniem na świetnym sezonie Pogoni

Jak teraz patrzycie na kwestię ewentualnej rywalizacji o miejsce na podium?

- Na razie wypatrujemy naszych ludzi, aby jak najszybciej wrócili do zdrowia i do nas dołączyli. To jest w tym momencie najważniejsze. W związku z tym skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Obecnie najistotniejsze jest dla nas spotkanie z PGE Stalą Mielec. Nie interesuje nas to, co będzie się działo dalej. Zaczniemy się tym martwić dopiero po sobocie.

[b]

Problemy kadrowe uniemożliwiły wam rywalizację o Puchar Polski. Decyzja o rezygnacji z udziału w tych rozgrywkach była oceniana różnie.[/b]

- Nie mieliśmy kim grać w tych meczach. Drużyna była przemęczona. Wszyscy wiedzieli, jak to wyglądało. Nasza rywalizacja z Puławami nie miałaby sensu. Nie chcę jednak tego szerzej komentować, bo rezygnacja z Pucharu Polski była decyzją zarządu klubu i my, jako zawodnicy, ją szanujemy. Podobnie do tej kwestii powinna podejść reszta sportowej Polski. Wydaje mi się, że w zaistniałej sytuacji była to najlepsza możliwa decyzja.

Jesteś w Szczecinie od półtorej roku. Jako zawodnik, który na piłce ręcznej zjadł już zęby możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to dobre miasto dla piłki ręcznej?

- Jak najbardziej. Szczecin to miasto, gdzie zapotrzebowanie na handball jest bardzo duże. Widać to zwłaszcza na przykładzie młodzieży, która do tego sportu naprawdę się garnie. Trybuny wypełniają zarówno oni, jak i dorośli. Podczas meczów z zespołami z górnej połówki tabeli wszyscy chętni na hali się nie mieszczą. Klimat jest. Jako piłkarze ręczni jesteśmy na mieście rozpoznawalni, co najlepiej świadczy o tym, że ludzie się naszym sportem interesują. Nic w tym dziwnego, bo piłka ręczna jest grą widowiskową i może się podobać.

- Szczecin to miasto, gdzie zapotrzebowanie na handball jest bardzo duże - mówi Zydroń
- Szczecin to miasto, gdzie zapotrzebowanie na handball jest bardzo duże - mówi Zydroń

Pozostaje tylko czekać na otwarcie nowej hali.

- Dokładnie. W Szczecinie powstał przepiękny, nowy obiekt, który już niedługo będzie oddany do użytku. Na takie mecze jak z Vive czy Wisłą nie przyjdzie już kilkaset osób, ale liczba widzów z pewnością przekroczy tysiąc.

Wraz z większą widownią pojawi się większa presja.

- Cóż, to się okaże. Na razie pozostaje nam czekać na otwarcie hali i liczyć na to, że władze miasta skutecznie spróbują ją zapełnić przy pomocy różnego rodzaju imprez i promocji.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Od dłuższego czasu mówi się o tym, że w Szczecinie są problemy z regularnymi płatnościami. Jak faktycznie wygląda sytuacja finansowa klubu z Pomorza?

- Problemy z płatnościami, większe lub mniejsze, występują w zdecydowanej większości polskich klubów. Pytań na ten temat nie należy jednak kierować do mnie. Ja, jako zawodnik, wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Jestem związany z klubem kontraktem i wierzę, że wszystkie należności będą regulowane w terminie.

Źródło artykułu: