Biało-czerwone miały sporo problemów na początku spotkania, aby zdobyć bramkę. Z czego to wynikało? - Wydaje mi się, że miałyśmy dość łatwe pozycje rzutowe, ale ich nie wykorzystałyśmy. To spowodowało lekką nerwowość, przede wszystkim w pierwszej połowie, bo w drugiej nie było już aż tak źle. W pierwszej połowie przestrzeliłyśmy sześć czy siedem stu procentowych sytuacji i same sobie zgotowałyśmy takie nerwowe granie. Nie mniej miarę upływu minut stawałyśmy się coraz pewniejsze na boisku, pewniejsze swoich możliwości - tłumaczyła Karolina Kudłacz.
W drugiej połowie Portugalki rozpoczęły od zdobycia czterech bramek. Polki w między czasie miały dobre sytuacje, a także rzuty karne, które trafiały w poprzeczkę, m. in. po próbie Kudłacz. - Poprzeczka to element gry i tak się zdarza. Są różne sytuacje w piłce ręcznej, nie wszystko wpada. Poza tym jest bramkarz, który chce obronić. Poprzeczka to jest pech, bramkarz obroni może i zły rzut, tak to bywa - stwierdziła.
Polska reprezentacja spędziła kilka dni w Zielonej Górze, gdzie także rozegrała spotkanie z Portugalią. Jak ten pobyt ocenia podopieczna Kima Rasmussena? - Super atmosfera! Jestem pierwszy raz w Zielonej Górze, jesteśmy naprawdę bardzo zadowolone z gry, z warunków, jakie miałyśmy przez ostatni tydzień. Dziękuję bardzo serdecznie kibicom w imieniu naszego zespołu, bo stworzyli niesamowitą atmosferę i ciężko się czasem do takiej atmosfery przyzwyczaić, bo nie zawsze tak jest. Cieszymy się, bardzo dziękujemy i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócimy do Zielonej Góry - przyznała Karolina Kudłacz.
Po dwóch zwycięstwach Polki nadal są w grze o awans. W czerwcu zmierzą się na własnym terenie z Czarnogórą oraz wyjadą do Czech na mecz. - Teraz czekają nas decydujące spotkania. Z Czarnogórą, czyli z zespołem, który ma już awans zapewniony. Czeszki na pewno będą walczyły, bo zwycięstwo albo remis z nami powoduje to, że one awansują. Teraz trzeba się spiąć i zagrać o niebo lepiej. Na pewno obaj rywale będą wymagający, chcemy wygrać oba mecze i zdobyć cztery punkty, a więc ciężka i długa praca przed nami - zakończyła polska rozgrywająca.