Przyznanie przywileju organizacji towarzyskiego turnieju Lublinowi było dla wielu sporą niespodzianką, u podstaw której leżała zarówno chęć docenienia życzliwego piłce ręcznej miasta, jak i problemy z dostępnością innych krajowych obiektów. Trzy dni towarzyskich zmagań pokazały, że wybór podjęty przez związkowe władze był decyzją słuszną.
- Jestem pod niezwykłym wrażeniem tego, jak nasza drużyna jest wspierana przed kibiców. Osobiście mam zawsze na plecach gęsią skórkę, kiedy cała hala śpiewa hymn a capella - nie krył po sobotnim spotkaniu z Rosją selekcjoner biało-czerwonych, Michael Biegler.
W samych superlatywach o lubelskiej publiczności wypowiadali się także kadrowicze. - Mecze rozgrywane w takiej atmosferze, i to w domu, to dla nas bardzo fajne wydarzenie. Postawa kibiców naprawdę cieszy. My za doping staramy się im odwdzięczać grą i myślę, że było to widać na boisku - podkreśla Patryk Kuchczyński. - W Lublinie grało się nam naprawdę fajnie, a atmosfera była świetna - dodaje Bartosz Jurecki.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Jak na razie nie wiadomo, czy i kiedy reprezentacja Polski wróci do Hali Globus. W czerwcu biało-czerwoni zagrają z Hiszpanią oraz Niemcami, a mecze biało-czerwonych ugoszczą obiekty w Płocku i Trójmieście. Kolejne mecze towarzyskie dopiero jesienią.