Prawdziwą huśtawkę nastrojów mogli przeżywać fani SPR Pogoni Baltica Szczecin. Ich drużyna najpierw dość niespodziewanie przegrała na własnym parkiecie w pierwszym meczu ze Startem Elbląg, by już następne konfrontacje rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ciekawą opinię na ten temat wyraziła Stefka Agova. - Myślałam nad tym i wydaje mi się, że dobrze się stało, że ten pierwszy mecz przegrałyśmy. Na kolejne spotkania wyszłyśmy już naprawdę mocno zdeterminowane i złe same na siebie. Miałyśmy więcej chęci do wygrania, bo już nie miałyśmy nic do stracenia. Tak naprawdę ta pierwsza przegrana nam pomogła. Po niej się podniosłyśmy - oceniła.
Bułgarska rozgrywająca była jedną z bohaterek obu wygranych przez Pogoń spotkań. W drugim starciu zanotowała bardzo dobre wejście w drugiej połowie zdobywając 4 bramki. W niedzielę dołożyła kolejne osiem w niemniej newralgicznych momentach tych zawodów. - Bardzo się cieszę, że w końcu pomogłam trochę swojemu zespołowi. Jak widać po wyniku wygrałyśmy dość wysoko, ale nie jest to tylko moja zasługa, ale całego zespołu. Wszystkie byłyśmy skoncentrowane, skuteczne i zdecydowane w tym co robiłyśmy - dodała sama zainteresowana.
Podopieczne Adriana Struzika bardzo dobrze weszły w drugie trzydzieści minut szybko osiągając bezpieczną przewagę. Pomocna okazała się być rozmowa w szatni w przerwie meczu? - Wyszłyśmy z szatni z jeszcze większymi chęciami i mówiłyśmy sobie, że musimy zagrać lepiej w obronie i w kontrze. Miałyśmy je zabiegać - skomentowała sytuację nominalna prawa rozgrywająca, która w kolejnych słowach pochwały skierowała także do bramkarki Adrianny Płaczek. - Gratuluję jej. Adrianna zagrała bardzo fajny mecz. Pomogła nam, dzięki czemu uruchomiłyśmy kontrę. Bardzo się cieszę, bo pozycja bramkarki jest naprawdę ważna - przyznała Agova.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na koniec zapytana o pojedynek z kolejnym kwietniowym rywalem, czyli mistrzyniami Polski - MKS-em Selgros Lublin, z którym Pogoń potrafiła już wygrać, odpowiedziała. - Czekajcie na niespodziankę.