Michał Szyba: Mieliśmy "wziąć jaja z szatni"

- Rywal w pierwszej połowie po prostu wybił nam piłkę ręczną z głowy, a druga była już tylko formalnością - krótko skomentował przebieg środowych wydarzeń w Szczecinie Michał Szyba.

Sam początek meczu w Szczecinie pokazał, że w drużynie z Puław jest jakiś problem. Jak się potem okazało recepty znaleźć się nie udało i skończyło się klęską. - Jeszcze nigdy nie udało nam się wygrać w Szczecinie. Pogoń była lepsza i wygrała sporą różnicą bramek - przyznał rozrywający KS-u Michał Szyba. - Miejmy nadzieję, że wrócimy tutaj na trzeci mecz i może ta karta się odwróci. Tego dnia wyszliśmy kompletnie bez woli walki, jakiejkolwiek ambicji. Rywal w pierwszej połowie po prostu wybił nam piłkę ręczną z głowy, a druga była już tylko formalnością - dodał rodowity lublinianin.

Wynik 17:7 rzeczywiście trudno było odrobić. Szyba zapytany, o czym się mówiło w szatni po tak słabym początku zawodów, odpowiedział. - Skoro Pogoń potrafiła odskoczyć na 10 bramek w jednej połowie to może i nam by się udało to odrobić to w drugiej. Przede wszystkim założyliśmy sobie, żeby "wziąć jaja z szatni" i jeszcze powalczyć. Raczej średnio to się udało - stwierdził bez ogródek.

Trener Kowalczyk "pożaru" nie ugasił
Trener Kowalczyk "pożaru" nie ugasił

W rolę strażaka, który próbuje ugasić pożar wcielił się bardzo szybko trener Azotów Bogdan Kowalczyk. Już po 4. minutach od rozpoczęcia spotkania poprosił o czas na żądanie. Efekt tego był jednak mizerny. - Trener próbował jeszcze jakoś reagować. Główne pretensje możemy mieć jednak tylko do siebie - nie ukrywał 26-latek.

- Teoretycznie jeszcze wszystko mamy do wygrania. Pozostajemy w grze zarówno w Challenge Cup, jak i w walce o czwórkę. Zdobyliśmy trzecie miejsce w pucharze Polski. Trzeba się zebrać i wziąć do pracy - zapowiedział przed kolejną konfrontacją, tym razem w hali MOSIR-u zawodnik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Na koniec poproszony o ocenę wpływu dwumeczu w Pucharze Polski na rywalizację w play-off z Gaz-System Pogonią powiedział. - Ja osobiście nie grałem. Mam jeszcze problemy z Achillesem. Nie możemy się usprawiedliwiać zmęczeniem i tym, że koledzy grali w weekend dwa mecze. Taka jest nasza praca. Przygotowywaliśmy się w tej przerwie mocno fizycznie i jesteśmy gotowi kondycyjnie - zakończył zdobywca 4 goli.

Źródło artykułu: