Robert Lis: Nie opieramy się tylko na Titowie
- Na każdej pozycji mam wartościowych zawodników - powiedział trener KPR-u Legionowo po zremisowanym 27:27 meczu w Opolu.
Przez większość pojedynku z PE Gwardią, ekipa z Mazowsza była zmuszona do gonienia wyniku. Legionowianie wskoczyli na właściwe obroty dopiero w ostatnich dwudziestu minutach rywalizacji, w czasie których najpierw odrobili straty, ze stanu 17:21, aby tuż przed końcem zawodów wyjść nawet na prowadzenie 26:24. W najważniejszych akcjach, choćby przy rzucie wolnym na trzy sekundy przed ostatnim gwizdkiem, graczom KPR-u zabrakło jednak zimnej głowy.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że pomimo spadku z ligi mój zespół podjął walkę. Z wyniku absolutnie nie jestem zadowolony. W pierwszych czterdziestu minutach graliśmy słabo. Związane było to z tym, że przyjechaliśmy do Opola w dniu meczu. Zawodnicy długo nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. Końcówkę rozwiązaliśmy tragicznie i za to mam olbrzymie pretensje do drużyny. Do zwycięstwa zabrakło nam ligowego cwaniactwa - podsumował występ swoich podopiecznych Robert Lis.- Po ostatnich występach Witka, zdajemy sobie sprawę z tego, że jak wejdzie on dobrze w mecz, to przeciwnicy od razu go wyłączają. Dlatego przygotowywaliśmy kilka innych wariantów i stąd też lewa połówka, środek rozegrania i obrót były naszymi mocnymi punktami - dodał szkoleniowiec.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zgodnie z jego słowami, zdecydowanie największy wpływ na udaną pogoń w wykonaniu KPR-u mieli Michał Prątnicki i Łukasz Wolski. Pierwszy, wraz z upływem czasu, coraz lepiej dyrygował poczynaniami swoich kolegów, natomiast drugi świetnie spisywał się w roli egzekutora. Obaj zapisali na swoim koncie po sześć bramek.
- Na każdej pozycji mam wartościowych zawodników, nie opieramy się tylko na grze Titowa. Wiadomo, jeżeli jemu idzie i przeciwnicy pozwalają mu rzucać, to trzeba by być idiotą, żeby tego nie wykorzystywać. Dlatego nieraz Witek, skoro może, zdobywa i po 15 bramek. Ale jeśli jest wyłączany i dobrze pilnowany, tak jak to miało miejsce w Opolu, włączają się inni zawodnicy i tak to powinno wyglądać - zakończył Lis.