Nafciarze spodziewali się trudnej przeprawy w Zabrzu

Zwycięstwem 36:32 Orlen Wisła Płock przypieczętowała awans do finału mistrzostw Polski. Podopieczni Manolo Cadenasa mieli świadomość, że na parkiecie Górników o wygraną będzie ciężko.

Nafciarze byli zdecydowanym faworytem czwartkowego spotkania w Zabrzu, jednak na teren półfinałowego rywala przyjechali ze sporym respektem. Przed startem spotkania Górnik był bowiem niepokonany na swoim parkiecie od niemal trzech miesięcy, a ostatnią drużyną, która z Górnego Śląska wywiozła komplet punktów, była właśnie Orlen Wisła.
[ad=rectangle]
Widzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz, co zresztą pokazało pierwsze trzydzieści minut - komentował po końcowym gwizdku Vedran Zrnić. Pierwsza połowa spotkania rzeczywiście była dość niekorzystna dla płocczan, którzy w pewnym momencie przegrywali już 5:9. Tuż przed przerwą zawodnicy Manolo Cadenasa wzięli się jednak do ostrej pracy i do szatni zeszli przy remisie 15:15. Wyższość nad rywalem udowodnili w drugiej połowie.

W przerwie powiedzieliśmy sobie, że w drugiej połowie musimy mocniej przycisnąć rywali, bo nie będą mieli sił na pełne sześćdziesiąt minut gry. To się opłaciło - dodał Zrnić, który sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Czwartkowy mecz w Zabrzu do zeszłotygodniowych spotkań w Płocku porównywał z kolei Janko Kević. - Ogólnie ten mecz był podobny również do tych w Płocku, bo źle go zaczęliśmy, kompletnie nam nie szło. Po czterdziestu minutach wrzuciliśmy jednak wyższy bieg i koniec końców udało się wygrać 3:0. Łatwo jednak nie było - stwierdził.

Zwycięstwem na parkiecie Górnika płocczanie przypieczętowali awans do finału mistrzostw kraju, w którym najprawdopodobniej spotkają się z Vive Targami Kielce. Najpierw Nafciarzy czeka jednak kilka dni wolnego. - Mamy trzy dni przerwy na odpoczynek i potem zaczynamy przygotowania do rywalizacji z Vive - wyjaśnił Zrnić.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)