Po końcowym gwizdku meczu z Górnikiem Zabrze zawodnicy KS Azotów Puławy długo rozmawiali z zespołem sędziowskim. Sporo kontrowersji wzbudziła bowiem ostatnia akcja meczu, przed którą zepsuł się zegar na cztery sekundy przed upływem czasu gry.
[ad=rectangle]
- Wszystko zostało wyjaśnione. Po prostu zegar nie ruszył, ale nie było to obowiązkiem do wznowienia gry. Gwizdek był znakiem, że rozpoczęło się odliczanie czterech sekund, my z kolei myśleliśmy, że sędziowie chcą za jego sprawą cofnąć akcję. Przepisy mówią, że zegar nie musi ruszyć i końcowy wynik jest ostateczny - mówi Maciej Stęczniewski, bramkarz puławskiej drużyny.
Azoty faworyzowanym gospodarzom postawili bardzo trudne warunki. - Z tego się cieszymy. Nie przyjechaliśmy do Zabrza, by przed Górnikiem się położyć. Każdy mecz - nawet przegrany - w którym wynik jest na styku jest dla nas budujący. W niedzielę czekają nas kolejne zawody. Postawimy jeszcze cięższe warunki, bo w tym meczu mieliśmy przestój w obronie. Myślę, że jeśli to wyeliminujemy, to ten mecz wygramy - przekonuje doświadczony gracz puławian.
Golkiper drużyny Bogdana Kowalczyka był najlepszym zawodnikiem w drugiej połowie meczu z Górnikiem. - Cieszę się, że chłopakom pomogłem, ale mój występ jest zależny od chłopaków w obronie. Kilka piłek mi wybrali, kilka razy też nie dopuścili rywala do rzutu. Grając razem umiemy naprawdę dobrze bronić i mam nadzieję, że w kolejnym meczu stracimy tych bramek znacznie mniej - dodaje 41-latek.
- W tym sezonie o brąz walczą dwie wyrównane drużyny. Gramy w najsilniejszych kadrach i na pewno to dodaje tej rywalizacji smaczku. Na boisku było dużo walki, momentami trzeszczały kości, ale tak to już bywa w meczach na styku. Szala zwycięstwa przechyla się na stronę Górnika, ale moralnie nie jesteśmy zdołowani i chcemy walczyć dalej - zapewnia potężnie zbudowany golkiper Azotów.
Do kolejnego pojedynku ekipa z Puław przystąpi kilkanaście godzin po pierwszym spotkaniu. - Jestem przekonany, że sił nam nie zabraknie. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i kondycyjnie. Cały mecz równo biegamy, walczymy i nie ma odstawiania nogi. Na pewno mamy jeszcze sporo pokładów sił i przed rywalem się nie położymy - puentuje gracz drużyny z Lubelszczyzny.