- Tak jak przewidywaliśmy, było to bardzo zacięte i wyrównane spotkanie. Do ostatnich minut nie było wiadomo, kto będzie zwycięzcą tego meczu. Dopiero w ostatniej minucie sprawa się wyjaśniła. Wydaje mi się, że ten mecz stał na niższym poziomie niż sobotni, ale to zrozumiałe, bo w grę wchodziło zmęczenie - ocenia Bogdan Kowalczyk, trener KS Azotów Puławy.
[ad=rectangle]
Puławska drużyna przy odrobinie szczęścia mogła pokusić się o zwycięstwo na Śląsku. - Nie wykorzystaliśmy swojej szansy na sukces w tym meczu. Na dziesięć minut przed końcem prowadziliśmy dwiema bramkami i powinniśmy to prowadzenie utrzymać znacznie dłużej. Nastąpił jednak regres w grze mojego zespołu, który kosztował nas kolejną porażką - przyznaje doświadczony szkoleniowiec.
Opiekun Azotów nie był zadowolony zwłaszcza z cech wolicjonalnych zaprezentowanych przez swoich podopiecznych. - Zabrakło nam koncentracji w końcówce. Popełnialiśmy za dużo prostych, a momentami głupich błędów. To w końcowym rozrachunku kosztowało nas porażką w bardzo ważnym dla nas meczu. Liczyliśmy, że po sobotniej porażce uda nam się zrewanżować, ale trochę nam zabrakło - kiwa głową Kowalczyk.
Górnik Zabrze do batalii z puławianami przystąpił bez pauzującego za czerwoną kartkę Mariusza Jurasika. - Górnik odniósł bardzo ważne zwycięstwo i gratuluję zabrzanom postawy w tym meczu. Nie było widać, że na boisku brakuje Mariusza Jurasika, a wszyscy wiemy jak ważny jest "Józek" dla tego zespołu - kiwa głową z uznaniem szkoleniowiec Azotów.
- Nasza sytuacja jest ciężka, bo nie możemy pozwolić sobie już na wpadkę. Górnik przed dwumeczem w Puławach cieszy się komfortem psychicznym, bo przyjedzie do nas z dwoma meczami zaliczki. My jednak tanio skóry nie sprzedamy. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by doprowadzić do piątego meczu w Zabrzu. Zadanie nie będzie łatwe, ale wszystko jest możliwe - puentuje trener drużyny z Lubelszczyzny.