Szósty zespół fazy zasadniczej PGNiG Superligi rywalizację z brązowymi medalistami ostatnich mistrzostw Polski rozpoczął od pewnej wygranej na wyjeździe. Mimo czterech bramek zaliczki do spotkania rewanżowego Chrobry przystępował jednak ze spokojem. - Będziemy musieli grać cały mecz i wywalczyć to zwycięstwo na boisku. Nikt nie położy się na parkiecie i nie odda nam wygranej za darmo - mówił trener Przybylski. Jego obawy dotyczące końcowego wyniku okazały się jednak płonne.
[ad=rectangle]
- Początek meczu należał do rywali, bo szybko objęli oni dwubramkowe prowadzenie. Później to my przejęliśmy jednak inicjatywę i zaczęliśmy budowanie przewagi. Po niemrawym początku poprawiliśmy atak oraz grę obronną, dobrze spisywała się też nasza bramka. W pierwszej połowie z niezłej strony pokazał się Rafał Stachera, a po przerwie jego rolę skutecznie przejął Michał Kapela - relacjonuje szkoleniowiec Chrobrego w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Głogowianie już po trzydziestu minutach prowadzili z niżej notowanym rywalem różnicą siedmiu trafień, przewagę powiększając w drugiej części spotkania. - Przede wszystkim zagraliśmy mądrze w ataku. Nie było głupich strat, które pozwoliłyby rywalom nas skarcić. Generalnie mieliśmy tego dnia więcej argumentów niż MMTS i mam wrażenie, że bardziej chcieliśmy wygrać - nie kryje Przybylski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Chrobry kwidzynian pokonał ostatecznie dziesięcioma bramkami. - Dobrze to wyglądało na boisku i dobrze się zakończyło. Jesteśmy zadowoleni. Trudno nie być - podsumowuje nasz rozmówca. - Rozmiary zwycięstwa są dla nas satysfakcjonujące, bo nie zawsze wygrywa się tak wysoko. Teraz czas na odpoczynek.