Michał Kaniowski (trener AZS): Umiejętność wykonywanie poszczególnych elementów gry jest tutaj decydująca. Nie mieliśmy z czego wyprowadzić kontrataku w sytuacji kiedy zespół przeciwny bardzo dobrze broni. Nie było możliwości rozpoczęcia gry do bramki. Zbyt statyczna gra w obronie, nie dała możliwości odbicia niczego naszym bramkarzom. Wszystko trzeba było wznawiać od środka a obrona przeciwnika już była na swoich pozycjach. Jeśli chodzi o rzuty karne, mieliśmy swoje sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Każdy z tych zawodników wiele razy wykonywał rzuty karne a dzisiaj albo się spalili albo podjęli niewłaściwe decyzje. Ponieważ brakuje nam tych punktów to na każdym spotkaniu próbujemy coś zrobić. Niestety to nie wychodzi, trening to jedna a mecz to drugie. Nie wystarczy być zawodnikiem do treningu, trzeba być zawodnikiem do meczu a tych umiejętności nam zabrakło. Brakowało nam umiejętności skończenia akcji.
Edward Strząbała (trener Travelandu): Jechaliśmy do beniaminka z pokorą. Nam się udało wygrać kilka spotkań jedną czy dwoma bramkami i mamy jakąś ilość punktów. Koledze w niektórych spotkaniach zabrakło szczęścia. Jedną bramką przegrali z Zagłębiem Lubin, dwoma w Piotrkowie. To nie świadczy o tym, że drużynie brakuje im możliwości. Im potrzeba obycia i ogrania się w ekstraklasie. Grają bardzo ciekawie, zwłaszcza do koła, urozmaicony atak pozycyjny. Mój zespół dobrze zagrał w obronie, co pozwolił na wyprowadzanie kontrataków. Przeciwnikowi zabrakło wiary i motywacji i wiary, że jeszcze można będzie coś ugrać skoro do przerwy był tak wysoki wynik. Ta drużyna został lekko wzmocniona, oni w lidze grają już kilka sezonów co dało im przewagę.
Bartosz Ruszkiewicz (AZS): Na parkiecie było widać różnice różnicę klas. Może nie była ona aż tak duża jednak nie byliśmy w stanie nawiązać walki. W pierwszej połowie nie mogliśmy wejść w ten nasz rytm meczowy. Olsztyn mam znacznie odjechał i musieliśmy gonić wynik. Był bym bardziej zadowolony z mojego pierwszego występu w ekstraklasie jak byśmy wygrali to spotkanie, niestety stało się inaczej.
Piotr Frelek (Traveland): Myślę, że Gorzów popełnił zbyt dużo błędów w ataku i mogliśmy ich skontrować. Mecz nie był wcale tak łatwy i tak porosty jak się mogło wydawać. W karnych potrzebne jest także szczęści, dzisiaj ja miałem go więcej niż bramkarz gorzowian. Myślę, że brakuje beniaminkowi doświadczenia. Kilka głupich błędów, wyprowadzamy kontry, prowadzimy pięcioma bramki wtedy chłopaki z Gorzowa zaczynają się już śpieszyć. Druga połowa w wykonaniu gospodarzy była już lepsza. Wygraliśmy ją tylko jedną bramką, gdyby Gorzów zagrał tak od początku mogło by być różnie. Każdy sportowiec mierzy wysoko, na razie nie popadajmy w euforie, teraz zajmiemy się meczem z Kielcami. Nie myślimy o medalach, naszym celem na razie jest szóste miejsce a co będzie wyżej będzie to nasz sukces.