Damian Krzysztofik: Nie zrobiłem postępów w Preszowie, wręcz przeciwnie
Damian Krzysztofik przyznał, że podczas gry w lidze słowackiej nie rozwinął się. Nowy kołowy PGE Stali nie był też zbytnio zadowolony ze swojej postawy podczas pierwszego turnieju przed sezonem.
Michał Gałęzewski
W piątek i w sobotę w Gdańsku zawodnicy czterech drużyn z PGNiG Superligi zmierzyli się w III Memoriale Leona Walleranda. Szczypiornistom grało się bardzo trudno, ze względu na upały panujące w hali. - Ciężko się siedzi na trybunach, co dopiero gra... Zagraliśmy trzy mecze w 24 godziny. Atmosfera była gorąca, nogi nie pracowały jak powinny, głowa się gotowała. Było trudno - zauważył Damian Krzysztofik.
Liga słowacka nie jest miejscem, do którego lawinowo wyjeżdżają polscy szczypiorniści. Krzysztofik wrócił do kraju już po roku. Czy to oznacza, że wybór Tatrana był błędem? - Nie mnie to oceniać. Jak mam być szczery, to powiem, że nie zrobiłem zbytniego postępu w Preszowie - wręcz przeciwnie. Jak by ligę słowacką porównać z ligą polską to wygląda to tak, jakby były Kielce i Płock, które grałyby w lidze z zespołami z polskiej I ligi. Były czasami niemal koszykarskie wyniki, typu 55:15 - przekazał zawodnik.