Drużynie wicemistrzyń Polski rzadko kiedy grało się przeciwko jeleniogórzankom łatwo. Ostatnie mecze tych zespołów są bardzo wyrównane i obfitują w multum emocji. W sobotę nie było inaczej, ponieważ losy spotkania ważyły się do ostatniej sekundy, w której KPR Jelenia Góra wywalczył remis. Co ciekawe ostatnią bramkę w meczu zdobyła... była zawodniczka KGHM Metraco Zagłębia Lubin.
[ad=rectangle]
- Mamy punkt, ale nie ukrywam, że to my bliżej byliśmy w końcówce zwycięstwa i mi go szkoda. Biorąc pod uwagę problemy, które mamy i to, co się działo w ciągu meczu, bo tak naprawdę dwadzieścia minut w osłabieniu nie ułatwiało nam życia, remis cieszy. Mam pretensje do swoich zawodniczek o brak rozsądku na koniec, bo tę ostatnią minutę można było rozegrać na pewno mądrzej - powiedziała po meczu szkoleniowiec Bożena Karkut.
- W momencie, kiedy Kaja Załęczna dostała czerwoną kartkę, niespecjalnie miałam zmienniczkę na środek rozegrania. Na pewno jest to ważna pozycja, w związku z czym nie było łatwo - dodała trenerka Miedziowych.
Decyzje sędziów wzbudzały w sobotę dużo kontrowersji. Para sędziowska Fahner-Kubis rozdała tego dnia aż szesnaście kar dwuminutowych i nie ustrzegła się pomyłek po obu stronach parkietu. Werdykt arbitrów często nie spotykał się z aprobatą szkoleniowców oraz kibiców obu drużyn.
- Co się działo tego dnia działo proszę zapytać sędziów, szkoda mi słów. Spodziewałam się meczu walki i taki on był, zawodniczki walczyły po obu stronach, ale gdy jedna drużyna dostaje dwadzieścia minut kar, a druga dwanaście to trochę wychodzi mi nierówno. Nie będę szukać niczego u sędziów. Uczą się może, szkoda, że na nas - skomentowała trener Bożena Karkut.