Gracze z najstarszego miasta w Polsce nie mogą uznać swojego początku sezonu za udany. Po udanej inauguracji trzy kolejne porażki zepchnęły zespół w otchłań ligowej tabeli. Pierwszą szansą na wydobycie się z dolnych rejonów stawki miał być mecz na szczęśliwym dla MKS-u terenie w Piekarach Śląskich, skąd kaliszanie do tej pory zawsze wywozili przynajmniej jedno "oczko". [ad=rectangle]
Olimpijczycy szybko jednak rozwali wątpliwości swoich gości i już po kilku akcjach prowadzili 5:1. Szybki początek zwiastował wiele bramek w spotkaniu, jednak z biegiem czasu zawodnicy tracili swoją skuteczność. Nie była ona atutem szczególnie graczy z Wielkopolski. Do przerwy zdołali oni rzucić jedynie 8 bramek.
Zespół Mateusz Różański cały czas próbował dogonić swoich rywali i kilka razy był bliski osiągnięcia swojego celu, niwelując straty do jednego trafienia. Wówczas jednak procentowało doświadczenie gospodarzy, którzy spokojnie wychodzili z opresji.
Taka sytuacja miała miejsce nawet w drugiej połowie, jednak w samej końcówce Olimpia doskonale wykorzystała największy mankament gości. Skutecznymi kontrami wyśrubowała wynik i odebrała wszelkie nadzieje MKS-owi.
- Wnioski po wcześniejszych meczach były takie, że w ataku sobie radzimy, ale obrona jest do poprawy. Teraz sytuacja się zupełnie odwróciła. W obronie graliśmy dobrze, ale w ataku była tragedia - przyznał niezadowolony Kamil Adamski.
Zespół z Piekar ostatecznie wygrał aż 29:21 i dzięki kolejnym punktom wskoczył na trzecie miejsce w tabeli. Na przeciwległym biegunie znajdują się kaliszanie, którzy w tabeli wyprzedzają już tylko dwie ekipy.
Olimpia Piekary Śląskie - MKS Kalisz 29:21 (11:8)
Bramki dla Olimpii: Kowalski 10, Rosół 8, Chromy 2, Kempys 2, Danysz 2, Parzonka 1, Smolin 1, Kurzawa 1, Gogola 1, Tatz 1.
Bramki dla MKS: Adamczak 5, Celek 5, Gomółka 3, Nowakowski 3, Strzebiecki 2, Sieg 1, Krzywda 1, Adamski 1.