Przyjezdne ze Szczecina nie weszły zbyt dobrze w mecz. Akademiczki wykorzystały to i objęły prowadzenie 2:0 oraz 3:1. Emocje zostały w końcu opanowane i role się odwróciły. Ostatecznie mogło się wydawać, że w lepszej sytuacji do odniesienia końcowego sukcesu była drużyna SPR Pogoni Baltica. Jak się jednak potem okazało, fatum hali przy ul. Śniadeckich jej nie opuściło. - Ten mecz powinnyśmy wygrać. Przez większość czasu przebieg boiskowych wydarzeń był wyrównany, ale z lekką przewagą z naszej strony - stwierdziła na naszych łamach Agata Cebula.
[ad=rectangle]
- Uważam, że kluczowym momentem były te ostatnie minuty w spotkaniu i nasza nieskuteczna gra w ataku. Moim zdaniem, nie brakowało również paru kontrowersyjnych sytuacji sędziów tych zawodów - dodała środkowa rozgrywająca siódemki z Grodu Gryfa. Co ciekawe, także nasi czytelnicy dostrzegli pewne nieścisłości. Zwrócili chociażby uwagę na jedno ze zdjęć z drugiej połowy meczu, kiedy to przytrzymywana w polu bramkowym była Monika Stachowska. Czy wtedy arbitrzy podjęli słuszną decyzją nie dyktując np. rzutu karnego? Tego się już nie dowiemy. Przypomnijmy, że przyjezdne ten stały fragment wykonywały tylko raz. Miało to miejsce w 25. minucie zawodów.
Znacznie ważniejsza okazała się być jednak interwencja delegata zawodów. Krzysztof Manyś dostrzegł, że błąd, jego zdaniem, popełniła ukarana wcześniej Daria Zawistowska. Uznał, że wbiegła ona na parkiet na sekundę przed tym, jak upłynął czas jej upomnienia. Gra została przerwana, a jeden z arbitrów ponownie posadził skrzydłową na ławce. Tym samym od 53. do 57. minuty Pogoń zmuszona była grać w osłabieniu (przez minutę nawet w podwójnym), a wynik brzmiał wówczas 20:22 (52. min.).
- Rzeczywiście, gra 4 na 6 i jeszcze przy tak wysokiej obronie jest o wiele trudniejsza. Co do zmiany i wykluczenia Darii, to nie widziałam tej sytuacji. Na pewno trenerzy to przeanalizują i powiedzą nam czy decyzja została podjęta słusznie, czy też nie. Niemniej zgodzę się z tym, że to był kluczowy moment meczu - przyznała Cebula.
Nasza rozmówczyni zapytana na koniec o to, czy taktyka, jaką zastosował trener Reidar Moistad ustawiając obronę koszalinianek w systemie 4:2, zaskoczyła jej zespół, odpowiedziała. - Spodziewałyśmy się tego, aczkolwiek ta gra nie wyglądała tak, jak powinna. Skończyło się naszą przegraną - podsumowała zdobywczyni 7 bramek.
ale jak jest 1-15 to sędziowie byli ok!!!
ps
"Proszę o dowody kiedy Koszalin, płakał przez lata?"
miner-10 pisał ostatnio w kontekście s Czytaj całość