Selekcjoner rywalek naszych rodaczek nie ukrywa, iż wierzył w zwycięstwo własnej drużyny.
- Spójrzcie, jestem realistą i wiem, że z Polską na jej terenie możemy wygrać tylko jeden mecz z dziesięciu. Jednak dlaczego nie miałoby to nastąpić właśnie teraz - powiedział szkoleniowiec Ľubomír Popluhár do swoich podopiecznych przed środowym meczem.
- Szczerze mówiąc, w głębi duszy wszyscy wierzyliśmy w zwycięstwo, ale zdawaliśmy sobie sprawę, iż z Polską w roli gospodarza będzie o to bardzo ciężko - stwierdził selekcjoner Słowacji, który niezmiernie cieszy się z osiągniętego wyniku.
- Moim zdaniem jest to ogromny sukces. Nie tylko z tego powodu, że Polki pod względem umiejętności prezentują wyższy poziom od nas i regularnie występują w mistrzostwach świata i Europy. Cieszymy się podwójnie, gdyż wygrać na ich boisku, to już dość silne przeżycie. Takiego rezultatu potrzebowaliśmy, ponieważ byliśmy zniechęceni tym, iż nie mogliśmy już trafić gorzej - na lepszego rywala i to jeszcze w meczu o taką stawkę - powiedział Popluhár, który pochwalił polskich fanów.
- Ciekawe jest to, iż kibice swój zespół wspierali niezależnie od tego, czy przegrywał on różnicą pięciu bądź sześciu bramek. Działacze nam pogratulowali, a sztab szkoleniowy był bardzo zawiedziony. Nawet nie dopuszczali oni myśli, że mogą nas nie pokonać. Dzień wcześniej Polski rozbiły Łotwę i były zdecydowanym faworytem. Potem popłakiwały one i jestem szczęśliwy, iż łzy lały się im, a nie nam - przyznał otwarcie selekcjoner Słowacji.