Do spotkania przygotowywano się w Przemyślu bardzo pieczołowicie. Pozyskano nowego zawodnika - Sebastiana Piechnika, zaś zarząd przyszykował dla kibiców wiele nagród i specjalną oprawę. Spowodowało to zaskakujące wręcz dla niektórych zainteresowanie meczem. Kibice ostatni raz tak szczelnie wypełnili halę przy ul. Mickiewicza 30 jeszcze w Superlidze, kiedy Harcerze grali przeciwko mistrzowi Polski - Vive Tauronowi Kielce.
[ad=rectangle]
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości, którzy zdobyli dwie pierwsze bramki. Najpierw Pawła Sara pokonał Kacper Szczepanik, a po chwili na 2:0 podwyższył Przemysław Matyjasik. Szybko jednak do głosu doszli miejscowi, którzy wykorzystując błędy konecczan sami uciekli na dwa trafienia przewagi. Grający falami Harcerze po kwadransie nie byli jednak w stanie utrzymać korzystnej różnicy, a KSSPR znów objął prowadzenie.
Kryzysowa sytuacja w 1. części gry dla Czuwaju nastąpiła pomiędzy 18. a 22. minutą. Podopieczni Michała Przybylskiego, głównie za sprawą dobrze broniącego Przemysława Witkowskiego i nieskutecznych rzutów z dystansu Pawła Stołowskiego, wygrywali 12:8. Wtedy o czas poprosił Przemysław Korobczak, co zmieniło nieco oblicze meczu. Przemyślanie ponownie zaczęli grać skutecznie i efektownie. Dwie bramki z siódmego metra zdobył Mateusz Kroczek, a Piotr Żak w 29. minucie przepięknym trafieniem z drugiej linii wyrównał. Pomimo starań miejscowych to jednak goście schodzili do szatni prowadząc. Rzut karny na bramkę zamienił Matyjasik, zaś już po końcowej syrenie podobną okazję tym razem zmarnował Kroczek
Po przerwie o wiele lepsze otwarcie zanotował Czuwaj. Przemyscy szczypiorniści niesieni dopingiem żywiołowo reagującej publiki bardzo dobrze weszli w mecz po 10-minutowej przerwie i znów wysunęli się na czoło rywalizacji. W osiągnięciu dwubramkowej przewagi pomogło niewątpliwie wykluczenie z gry na 120 sekund Ernesta Pilarskiego. Po powrocie zawodnika na boisko znów ton rywalizacji zaczęli nadawać goście. Do remisu 19:19 doprowadził Bartosz Sękowski.
Tymczasem miejscowi zupełnie stanęli. W odstępie 12 minut (pomiędzy 39. a 51.) tylko Paweł Stołowski dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Rzuty Harcerzy mijały bramkę, bądź spotykały na swojej drodze będącego w naprawdę dobrej dyspozycji Witkowskiego. Indolencję w ofensywie nadsańskiej siódemki bardzo skrupulatnie wykorzystywał KSSPR. Doświadczeni goście nie mieli większych problemów ze zdobywaniem bramek. Początkowo płaska obrona 6+0, ustawiana przez graczy Czuwaju zdawała egzamin, lecz im dłużej trwał mecz, tym mniejsze problemy z ostrzeliwaniem przemyskiej bramki mieli goście, którzy w 50. minucie wygrywali już 26:21.
W końcówce wydawało się, że Czuwaj może zdoła jeszcze powalczyć choćby o urwanie jednego punktu. Te nadzieje skutecznie jednak wybiła im z głowy ofensywa gości, która nie pomyliła się ani razu w ostatnich minutach. KSSPR utrzymał korzystną dla siebie kilkubramkową różnicę bramek i wygrał całe spotkanie 32:26. Tym samym był to trzeci triumf z rzędu zespołu Michała Przybylskiego nad drużyną z Przemyśla, która ostatni raz zwyciężyła przeciwko ekipie z województwa świętokrzyskiego ponad 3 lata temu.
Czuwaj Przemyśl - KSSPR Końskie 26:32 (14:15)
Czuwaj:
Sar, Orłowski, Rycharski - Kusal 1, Puszkarski 3, Dejnaka, Stołowski 4, Żak 6, Misiewicz 1, Kroczek 5, Kubisztal 6
KSSPR: Witkowski, Wnuk - Sękowski 5, Bodasiński 1, Pilarski, Szczepanik 5, Matyjasik 8, Dobrowolski 4, Smołuch 6, Bąk 3
Kary:
Czuwaj: 2 minuty
KSSPR: 4 minuty
Sędziowie: Andrzej Chrzan, Michał Janas (obaj Tarnów)
Widzów: 650