Akademicy z Zielonej Góry robią powolne postępy. - Mój zespół to ekipa na dorobku i płaci frycowe - ocenia swoich podopiecznych Mariusz Kwiatkowski, szkoleniowiec ekipy. Na razie nie wystarcza to jednak do opuszczenia ostatniego miejsca w pierwszoligowej tabeli.
[ad=rectangle]
Beniaminek rozgrywek po 12 kolejkach ma na swoim koncie tylko cztery "oczka", jednak jedyne zwycięstwo ekipa z lubuskiego zanotowała z KSSPR-em Końskie. Ostatnie notowania sprawiały, że AZS na swój kolejny mecz do Wielkopolski wybierał się ze sporymi nadziejami. - Myślałem, że zdobędziemy dwa punkty. Przyjeżdżaliśmy po zwycięstwo. Mój zespół jest dopiero na dorobku. Nigdy nie mieli do czynienia z wielką piłką. Po awansie dopiero pobierają nauki. Myślę, że w drugiej rundzie odbijemy się od dna - mówi Kwiatkowski.
W sobotę jego drużyna przegrała ważny mecz dla układu dolnych rejonów tabeli w Kaliszu. Pierwsza połowa spotkania dawała jeszcze szansę na osiągnięcie korzystnego rezultatu, jednak gospodarze po zmianie stron szybko rozwiali nadzieje rywali. - Moim zawodnikom zabrakło determinacji i koncentracji. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, ale drugą szkoda już komentować - ocenia Kwiatkowski.
Trener AZS-u nie kryje niezadowolenia z postawy swoich leciwych graczy. - Najbardziej zawiedli doświadczeni zawodnicy, którzy w decydujących chwilach nie zmobilizowali młodych graczy - twierdzi.
Niewielka zdobycz punktowa Akademików nie przekreśla ich szans na utrzymanie. Do końca sezonu pozostało jeszcze 14 pojedynków. Do miejsca poza strefą spadkową i barażową zespół Mariusza Kwiatkowskiego traci pięć "oczek".